wtorek, 29 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 37, jesteś taki głupi czy tylko udajesz?

Piątek. Weekendu początek. Tylko jak tu się cieszyć z takiego weekendu, jak jest on ostatnim spędzonym z ukochanym przed dłuższą rozłąką ? Piątek minie jak z bicza strzelił. Sobota też, a niedzielnym popołudniem będę już w drodze do Gdańska. A potem ponad dwa tygodnie bez Niego.

- a ty jeszcze się wylegujesz ? - do sypialni wszedł Piter. No tak było już grubo po dwunastej,  a ja nadal leżałam sobie pod kołderką na pitowym łóżku.
- tak tu wygodnie - ziewnęłam i przeciągnęłam zaspane mięśnie . WZ powotrem zwróciłam swoje oczy w ekran laptopa, co uprzednio przerwał mi wchodzący do pokoju Nowakowski.
- czego tam szukasz ? - zapytał wskakując na łóżko i wywiercając sobie idealną pozycję.
- sprawdzam o której mam w niedzielę pociąg do Gdańska.
- nadal upierasz się przy tym abym Cię nie odwoził ?
Przytaknęłam.
- dlaczego ?  -dopytywał.
- Musielibyśmy jutro wyjechać. Ty całą niedzielę byłbyś w drodze do Rzeszowa, a w poniedziałek jeszcze do Spały. To nie ma sensu. Po pierwsze spędzimy wtedy ze sobą mniej czasu, a po drugie nie pozwolę na to abyś non stop siedział za kółkiem. To jest niebezpieczne.
- w sumie to masz rację. A kto Cię odbierze z dworca ?
- zadzwonię do taty i się z nim umówię, żeby na mnie czekał. Nie martw się Piotruś, poradzę sobie. Jestem już dużą dziewczynką - odłożyłam laptopa i usiadłam na przeciwko środkowego.
- dużą ? - uniósł brew do góry - przecież ty masz jakieś metr siedemdziesiąt. I ty uważasz się za dużą dziewczynkę ?
- Piotrek ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz ?
- ej no teraz to się już obrażam ! - zrobił minę fochniętego pięciolatka i założył ręce na klatkę piersiową.
- z kim ja żyję - westchnęłam i próbowałam wstać, ale jak zwykle Piotrek miał inne plany co do mnie i zatrzymał mnie na łóżku
- ja nadal jestem obrażony - mruknął.
- ależ mi z tego powodu wszystko jedno - pokazałam mu mój jakże piękny język.
- Majuś nie bądź taka ...
- taka czyli jaka ?
- taka cholernie piękna jak się na mnie złościsz. Tak cudownie wyginasz wtedy usta - zaśmiał się, próbując naśladować moje "cudowne wygięcie ust"
- Piter, uroczyście oświadczam, ze jesteś nienormalny
- też Cię kocham - uśmiechnął się i rzucił się na mnie.
- gdzie z tymi łapami ?! - krzyczałam przez śmiech, gdy jego ręce łaskotały mnie po całym brzuchu, a palce co chwile wbijały się pomiędzy moje żebra.
- dobra już przestaję bo się jeszcze zapowietrzysz - "zszedł" ze mnie i jak gdyby nigdy nic położył się na łóżku.
- całe życie z wariatami - podsumowałam i wyszłam z sypialni.
Poszłam do kuchni i otwierając na oścież lodówkę zaczęłam zastanawiać się co można zjeść na śniadanio-obiad. W końcu moje szare komórki zaczęły współpracować i zlokalizowały na jednej z lodówkowych półek jajka. Ale mój mózg musiał jeszcze trochę popracować. Teraz muszę zastanowić się czy być wspaniałą, kochającą i w ogóle same achy i ochy Majeczką, która w swoim gotowaniu uwzględni porcję dla Pita, czy może być bezduszną i bezlitosną Majką, która wyznaje zasadę 'Bozia rączki dała? '.
Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku że zostanę przy opcji wspaniałomyślnej dziewczyny i rozbiłam więcej jajek.
- choć jeść ! - krzyknęłam stawiając talerze na stoliku w salonie
- a możesz mi przynieść do sypialni? - oho chyba naszego siatkarza dopadł wirus lenia
- w łóżku się nie je..
- zapamiętam to sobie. Możesz zapomnieć o jakimkolwiek śniadaniu do łóżka.
- bywa - westchnęłam i zaczęłam jeść swoją porcję.
- no nawet na mnie nie zaczekałaś - oburzył się
- ciesz się że uwzględniłam się w jadłospisie - pokazałam mu język, na co on odpowiedział tym samym
- dobre to było - podsumował odstawiając talerz do zlewu.
Automatycznie moje samouwielbienie podskoczyło o kilka kresek do góry. Pozmywałam naczynia i pościerałam blaty, po czym oparłam się o jeden z nich i popijając zimną coca-cole obserwowałam jak Piter męczy się z jakąś grą. Dopiero teraz zauważyłam jaki jest przystojny. Idealne rysy twarzy, piękne niebieskie oczy, a do tego tak śmiesznie marszczy czoło gdy próbuje się na czymś skupić. Umyłam pustą już szklankę i wyszłam na balkon. Stanęłam przy balustradzie i obserwowałam tętnicący życiem rzeszowski rynek. Dzieciaki bawiły się przy fontannie, starsze panie ucinały sobie pogawędkę w cieniu rozłożystych drzew. W oddali było słychać przejeżdżające samochody. Gdzieś przez barierę parku przebił się sygnał pogotowia ratunkowego pędzącego do pacjenta.
Nawet nie zauważyłam gdy na balkonie pojawił się również Piotrek. Stanął za mną i oparł swoje dłonie o barierkę.
- na co tak patrzysz ?
- próbuje zapamiętać każdy szczegół tego cudownego miejsca. Bo raczej nie prędko tu wrócę - odparłam z wymuszonym uśmiechem
- kiedyś zamieszkamy w jeszcze piękniejszym. Zaufaj mi - delikatnie musnął wargami mój policzek. Mozolnie odwróciłam się przodem do niego
- obiecujesz? - spojrzałam mu głęboko w oczy
- obiecuje.
Jakby na potwierdzenie swoich słów złożył nieśmiały pocałunek na moich ustach. Jednak ta nieśmiałość bardzo szybko przerodziła się w pożądanie i namiętność.

5 komentarzy:

  1. O proszę, proszę. ;>. Jakie tutaj obietnice ten nasz Piotruś składa. ;D.
    Czekam na kolejny rozdział ! ;)
    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :D
    Zapraszam do siebie pieprznieta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie następny rozdział bo już czekam prawie tydzień a ja w napięciu teraz żyje bo nie wiem co będzie dalej xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napięcie i stres to bardzo dobra rzecz :) kształtują w człowieku osobowość :D
      nie no żartuję xd
      postaram się jutro coś napisać... :)

      Usuń