niedziela, 31 marca 2013

ROZDZIAŁ 50, ja tylko po.. Antka.

- Zakochani są wśród nas
Zakochani pierwszy raz
Tak po prostu, bez pamięci zakochani.
Mają po dwadzieścia lat
Swoje ścieżki, które wiodą ich w nieznane - podśpiewywał Kurek dotrzymując nam kroku. Brakowało tylko aby co jakiś czas podskakiwał.. wyglądałby wtedy tak.. słodko (?)
- skąd ty znasz takie piosenki ? - Piotrek delikatnie szturchnął jego ramie.
- ostatnio zajumałem empreczwórkę Gumy, a on same takie klasyki słucha - wyszczerzył się przyjmujący i z impetem otworzył drzwi pokoju - nie martwcie się misiaki, ja się zmywam do Jarskiego.
Bartek wyciągnął z szafki jakąś koszulkę i posyłając w naszym kierunku buziaka w powietrzu zniknął gdzieś w labiryncie korytarz.
- myślisz, że sam na to wpadł ?  - zagadnęłam zamykając za Kurkiem drzwi, bo przecież w mózgu Bartosza nie ma ikonki "zamknij drzwi", bo po co ? Jak mogą to za niego zrobić inni.
- idę o złocisza, że Igła albo Bartman kazali mu się wynieść - westchnął Nowakowski opadając bezwładnie na łóżko.
- tylko o złotówkę? Ja bym postawiła co najmniej dziewięć dziewięćdziesiąt dziewięć - zaśmiałam się.
- przykro mi, ale takimi funduszami nie dysponuje - skrzywił się i jednym ruchem ręki chwycił za mój nadgarstek w celu zmuszenia mojego ciała do wylądowania na łóżku
- jak to ? - zdziwiłam się - taki wspaniały , wyśmienity siatkarz nie ma dziesięciu złotych ? Ty powinieneś mieć jakiś dorobek po tylu latach gry.. - lamentowałam - jeżeli jesteś biedny, to ja nie mam tu czego szukać!
Z powagą spojrzałam na Piotrka, ale moje oczy jak zawsze mnie zdradziły, Skubane od razu pokazały, że "dusza się śmieje". Środkowy widząc moją minę zaczął się śmiać. Co ja mówię, on się wręcz dusił swoim śmiechem!
- jak dobra dziewczyna i osoba, która jak mniemam zaliczyła kurs pierwszej pomocy powinnaś zrobić mu sztuczne oddychanie. No wiesz usta usta i te sprawy. Chyba nie muszę Cię uczyć? - do pokoju wparował Kurek, który swoim zwyczajem znów nie zamknął drzwi. W odpowiedzi na swój słowotok dostał poduszkowym pociskiem od Pita - ja tylko po.. Antka.. - zmieszany podszedł do swojego łóżka.
- Antka?! - spytałam obserwując jak Bartek wyciąga spod kołdry... pluszowego misia.
- no to ja już sobie pójdę - podrapał się po karku - miłej nocy.
Pofatygowałam się za nim do drzwi, a gdy tylko je zamknęłam zsunęłam się po nich i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Tylko ja się nie dusiłam jak Piter, ja wręcz płakałam ze śmiechu.
- Antek ? - wydusiłam między kolejnymi napadami histerycznego chichotu.
- dostał go od babci na szesnaste urodziny - wyjaśnił Piotrek i pomógł mi wstać z granatowej, brudnej, całej w okruchach po bartusiowych ciasteczkach wykładziny.
- chodźmy na ostatni spacer, bankrucie - poklepałam go po policzku i zabierając z krzesełka jego reprezentacyjną bluzę wyciągnęłam na korytarz.
Grzecznie poczekałam aż Nowakowski zamknie pokój na klucz, po czym włożyłam jego okrycie wierzchni, tzn. wyżej wymienioną bluzę, a moja dłoń spoczęła  w szczelnym uścisku dłoni środkowego.
Wyszliśmy z hotelu machając na wszystkie strony naszymi splecionymi ze sobą dłońmi. I może wyglądało to komicznie : ja sięgająca mu do klatki piersiowej, w jego bluzie, w której jak się można było spodziewać pływałam, on - wielkolud, wysportowany. Para wprost idealna. A dodajmy do tego jeszcze trochę romantyzmu .. rozpłynąć się idzie.
Katowice wieczorną porą zapierały dech w piersiach. Delikatne światło bijące od ulicznych latarni oświetlało co jakiś czas skrawek czy to chodnika, czy jezdni. Jedynym mankamentem w tym mieście był ruch uliczny. Samochód za samochodem przemierzały niemal każdą katowicką ulicę. W parku nieopodal naszego hotelu znaleźliśmy cichy zakątek - niewielką, starą ławeczkę w samym rogu parku. Brakowało tylko ćwierkania ptaków, ale o tej porze wynagradzał nam to koncert pasikoników. Słuchaliśmy ciszy i wzajemnego bicia naszych serc. I kto by pomyślał, że jutro będziemy musieli się pożegnać.
- obiecasz mi coś ? - szepnęłam unosząc głowę do góry, aby zatopić się w jego błękitnych tęczówkach.
- cokolwiek zechcesz - wygiął usta w uśmiech, po czym ucałował mój policzek.
- przywieźcie z Ligi Światowej złoty medal. Chcę zobaczyć jaki jest ciężki - zaśmiałam się.
- jakbyś powiesiła go na szyi to uwierz mi mogłoby być już po niej.
- może nie będzie tak źle - westchnęłam - wracajmy do hotelu.
- jeszcze chwilka - mruknął i z zadumą wpatrywał się w odległy kąt parku.
Spojrzałam w stronę, w którą patrzył ale nic  oprócz ławeczki stojącej pod starym bukiem tam nie zobaczyłam.
- nad czym tak myślisz ?- zagaiłam
- mam coś dla Ciebie - odparł z nonszalanckim uśmiechem - włóż rękę do kieszeni.

poniedziałek, 25 marca 2013

ROZDZIAŁ 49, co jej jest ?

Szpitalny zapach od dziecka wywoływał u mnie mdłości. Sterylne pomieszczenia i białe ściany raziły mnie o oczy swoją jasnością. Mocne światło z bakteriobójczej lampy uniemożliwiało mi otworzenie oczu. No Majeczko, załatwiłaś się na amen. Z ledwością podniosłam powieki. Kształty i przedmioty zaczęły nabierać ostrości. Do prawej ręki przypięty miałam wenflon  a lewa trwała w mocnym uścisku mojego ojca. Obok niego stała Joanna, a Kaśka i Mateusz siedzieli na łóżku obok.
- co się stało? - spytałam.
W moim gardle panowała istna Sahara. Każde wydobycie jakiegokolwiek dźwięku powodowało ból całej mojej jamy ustnej.
- zemdlałaś w czasie meczu - oznajmił tata - pójdę po lekarza.
- wygrali? - odwróciłam głowę w kierunku dwójki przyjaciół.
- tak. Właśnie napisałam do Piotrka, gdzie jesteś. Wcześniej nie chcieliśmy go denerwować - odparła Katarzyna.
Chwilę później do sali wbiegł zdyszany Nowakowski. Podszedł do mnie i już na samym początku zasypał mnie lawiną pytań. Dopiero przybyły lekarz ostudził trochę napływ kolejnych pytań ze strony siatkarza.
- no panienko, jak się czujemy ? - zagaił entuzjastycznie pan w białym fartuchu.
- jakbym spala niemal rok. Mogłabym poprosić coś do picia?
- Ja pójdę - wyrwał się Mat i ciągnąć Kaśkę za rękę opuścili pomieszczenie.
- panie doktorze, dlaczego moja córka straciła przytomność ? - spytał ciągle zdenerwowany mój tata
- przemęczenie i zaduch panujący na hali to chyba te podstawowe czynniki przyczyniające omdleniu panny Rej. Polecam zdrowo się odżywiać, uprawiać jakiś sport i wszystko będzie dobrze.
- a kiedy będę mogła wyjść ? - wtrąciłam się w słowa lekarza i z utęsknieniem spojrzałam na Piotrka.
- zaraz przyniosę wypis - puścił mi oczko i zniknął za przeszklonymi drzwiami.
Chwilę później zjawiła się pielęgniarka i z wielkim uśmiechem na ustach odczepiła mi wenflon. Szkoda tylko, ze swoje usta wykrzywiła w uśmiech tylko do obecnego na sali siatkarza, a nie w stronę biednej, schorowanej pacjentki, czytaj mnie. Wywróciłam oczami w stronę Nowakowskiego, a ten tylko strzelił smile jak stąd do Gdańska i złożył autograf na kartce którą podawała mu piguła. Wspominałam już, że mam alergie na wszystko co chodzi w białych fartuchach i od stóp do głów jest odkażone? Nie ? No to właśnie wam mówię. Od razu gdy przypomniałam sobie o mojej niezwykłej, rzadko występującej alergii zaczęły swędzieć mnie całe ramiona i uda. Od razu rzuciłam na "alergiczne" miejsca moje wypielęgnowane paznokcie. Piter spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Tylko tata wiedział o tym moim małym odchyle. Pokręcił roześmiany głową, a ja ciągle się drapałam. Na moich rękach pozostały czerwone kreski pozostawione przez moje paznokcie.
- co jej jest ?  - wydusił w końcu Pit
- alergia na szpital - zaśmiałam się.
W końcu mogłam opuścić te cztery białe, sterylne kąty. Na korytarzu minęliśmy się z Mateuszem i Kaśką, którzy dopiero teraz łaskawie chcieli przynieść mi wodę. Zapłon to oni mają. Odebrałam od Majchrzakowej plastikową butelkę z niegazowaną przeźroczystą cieczą, ale siły brak. Kilka razy próbował odkręcić jasno niebieską zakrętkę butelki, ale za Chiny Ludowe nie chciała się odkręcić. W końcu zobaczyłam wystawioną w moim kierunku piotrkową dłoń. Podałam mu butelkę,a  ten jednym ruchem pozbył się nakrętki.
- kobiety - westchnął i oddał mi odkręconą już wodę.
- ale przecież za to na kochanie - dodała Joanna - przy nas możecie wykazywać się swoimi super zdolnościami i siłą. Bo przecież odkręcenie butelki to taka trudna rzecz.
- dla Majki tak  - bronił się środkowy.
- tylko, że Majka nie dawno straciła na moment kontakt z rzeczywistością - zgasiła go Katarzyna.
Siatkarz tylko mruknął coś pod nosem i chwytając moją dłoń szliśmy w stronę wyjścia ze szpitala. Okazało się, ze reszta naszych reprezentantów czeka w autokarze na parkingu przed budynkiem. Gdy tylko nas zobaczyli wybiegli z pojazdu i zasypali mnie kolejną dawką pytań, o przyczyny omdlenia, jak się czuję i czy przypadkiem czegoś nie potrzebuje. Z uśmiechem zbywałam ich krótkimi odpowiedziami, aby w końcu wpakował Nowakowskiego i resztę bandy z powrotem do autobusu, a sama zająć miejsce w samochodzie ojca. Swędzenie ustało gdy tylko szpital zniknął z pola mojego widzenia.
Pod hotel dojechaliśmy grubo po godzinie. Katowickie korki to chyba nieodłączna wizytówka tego miasta, a już na pewno kilkadziesiąt minut po zakończeniu starcia Reprezentacji Polski i Brazylii. Teraz to Polacy staną się siatkarską legendą, wielkimi triumfatorami Ligii Światowej. Nie ma w tym cienia wątpliwości, że ten sezon jest jednym z najlepszych w całej historii polskiej reprezentacji. Anastasi stworzył kadrę - marzenie. Ma po kilku wyśmienitych zawodników na każdej pozycji i czasem trudno wybrać mu tą wyjściową szóstkę.
Po jakże żmudnym i przymusowym odśpiewaniu kilku polskich szlagierów w końcu jadący przed nami autokar z siatkarzami i sztabem szkoleniowym zatrzymał się na hotelowym parkingu. To samo zrobił również tata i już po chwili siedziałam w restauracji z nosem w Menu. Chwilę później w dość obszernym pomieszczeniu zjawili się nasi reprezentanci. Piotrek jak gdyby nigdy nic usiadł razem z Kurasiem przy moim stoliku i razem ze mną próbowali wybrać jedno danie z dość obszernej listy proponowanych przez lokal.
- co dziś robimy ? -  zagaił Bartek, gdy dostał swoją jakże wyczekaną porcję jakiegoś mięsiwa
- w sumie jutro nie mamy meczy.. to może... - zaczął niepewnie Pit spoglądając w moim kierunku.
- ja już jutro wyjeżdżam - zastrzegłam, skinieniem głowy dziękując kelnerce za przyniesiony talerz
- tak więc ja już wiem co będę robił - krzyknął uradowany środkowy.
W odpowiedzi usłyszeliśmy tylko zrezygnowane westchnienie Kurka opatrzone w jakże trafne stwierdzenie : "Zakochani są wspaniali".

środa, 20 marca 2013

ROZDZIAŁ 48, nie pamiętam nic

- kurwaaaaa ! możecie mi powiedzieć co ja robiłem przez całą noc pod pokojem Andrei?!
Lepszej pobudki niż Bartosz Kurek i jego zdezorientowanie na twarzy chyba nie da się wymarzyć. Uniosłam się na łokciach i "wyjrzałam" zza ciała Pita. Przyjmujący usiadł na swoim łóżku i przez chwilę zbierał jeszcze myśli, aby potem ponownie wybuchnąć.
- no normalnie kuźwa, nie wiem co się stało - odpowiedział na pytanie, którego i tak nikt mu nie zadał. Dziwne ? Nie, to przecież Bartek, a on ma różne urojenia - pamiętam tylko tyle, że położyłem się na łóżku i zapadłem w sen.. No, a  kuźwa potem się budzę pod drzwiami trenera. Za jakie, kurwa, ja się pytam grzechy!?
- Siurak, stul pysk! Ja chcę spać - mruknął Nowakowski i wtulił głowę w poduszkę obejmując mój brzuch swoją długą ręką.
- ja tu właśnie zastanawiam się co robiłem w nocy, a ty mnie tak traktujesz. Foch, Piotrze. Bartosz strzela focha! - Kurek skrzyżował ręce na klatce piersiowej i z naburmuszoną miną siedział w bezruchu.
- jak dzieci - machnęłam ręką.
Wyswobodziłam się z piotrkowego uścisku i zabierając swoje ubrania zamknęłam się w łazience. W zwolnionym tempie wykonałam poranną toaletę i związując włosy w koński ogon wróciłam do "sfochanych" siatkarzy. Tak więc, to co tam zastałam niczym nie różniło się od tego co tu pozostawiłam. Piter nadal spał w najlepsze cicho pomrukując, a Kuraś.. mhh. Kuraś jak to Kuraś, nastroszył piórka i z pokerową twarzą wpatrywał się w okno.
- olśniło mnie, gdy myłam zęby! - klasnęłam w dłonie, a "nieśpiący" siatkarz spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - wiem skąd wziąłeś się pod pokojem Andrei.
- i teraz boli mnie kręgosłup - dodał i rozmasował swoje plecy.
Opowiedziałam mu o wczorajszej zabawie w rycerza - obrońce utrapionych i morderce poczwar ziejących ogniem. Przy przytaczaniu tej jakże arcyzabawnej historii tłumiłam w sobie śmiech, za to Nowakowski, który nieoczekiwanie się przebudził rzucał się na łóżku w tą i z powrotem nie omieszkując od chichotu. Bartek w skupieniu wysłuchał całego mojego monologu, po czym schował twarz w dłoniach i zaczął kołysać się do przodu i do tyłu, i do przodu i do tyłu...
- diagnoza jest bardzo prosta - oznajmiłam niczym rodowity lekarz rodzinny.. w sumie to czemu by nie zostać taką panią doktor... ale zaraz, to raczej nie możliwe,  ja za ładnie pisze! - lunatykowałeś.
- a no faktycznie wczoraj pełnia była - wypalił środkowy wstając z podłogi, na którą niespodziewanie upadł.
- mam takie głupie pytanie - przyjmujący podrapał się po głowie - zawsze chciałem wiedzieć, czy jak się lunatykuje to ma się ręce wyciągnięte do przodu, no tak jak to mają zombie.
Bartosz zaprezentował nam chód umarlaka, co oboje, razem z Piotrkiem skomentowaliśmy kolejną salwą śmiechu i facepalmami. Dorosły człowiek, a zadaje takie głupie pytania. No kto by pomyślał.
Po tym jakże dziwnym incydencie wszyscy udaliśmy się na śniadanie, gdzie wszyscy reprezentanci naszego pięknego kraju dyskutowali na temat spotkania z Brazylią. Już raz udało im się pokonać Canarinhos i to po dziesięciu latach dostawania po tyłkach.
- uda wam się - zaśmiałam się żegnając się z Piotrkiem przed hotelem - macie dodatkową broń w postaci polskich kibiców.
- ciul z kibicami. Moją dodatkową bronią jesteś ty - pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
- ależ to było romantyczne - oznajmił Igła wyłaniając swoją twarz zza kamery.
- wieeemy Krzysiu - westchnął środkowy i zasłaniając swoją dużą dłonią obiektyw namiętnie mnie pocałował.

Nadeszła godzina rozpoczęcia najważniejszego starci z Brazylijczykami. Musieliśmy im pokazać, że bez względu na wszystko Polska jest silnym krajem. Mieliśmy jeden plus - własne terytorium, wiec tym bardziej załoga Andrei musiała się sprężyć i ponownie zmieść reprezentantów kraju Ameryki Południowej z powierzchni boiska.
- niech wracają do tej swojej Australii! - zaśmiała się Kaśka siadają na krzesełku obok mojego
- Australii?  -  zdziwił się Mateusz zajmując miejsce obok mojej przyjaciółki.
- no a gdzie niby leży Brazylia ? - Majchrzakówna spojrzała na nas spod byka.
- w Ameryce południowej ciołku  - westchnęłam.
- jak ty zdasz maturę z geografii ? - zapytał z politowaniem Janos.
- i tu Cię zaskoczę! nie zdaje matury z geografii - wystawiła w jego kierunku język.
Nagle wszyscy ucichli, gdyż spiker zapowiedział część oficjalną powitania, a mianowicie hymny. Po wykonaniu a capella  Mazurka Dąbrowskiego i uronieniu kilka łez wzruszenia zaprezentowano wyjściowe siódemki.
Punkt za punktem pierwszy set zbliżał się ku końcowi. Ale ostatecznie inauguracyjną partię meczu wygrała nasza reprezentacja, co wywołało jeszcze większą wrzawę niż w czasie jej trwania. Cały Spodek wypełniony był do ostatniego miejsca. Gdzie się nie obejrzałeś, mogłeś zobaczyć kibiców ubranych w biało-czerwonych barwy z wymalowanymi twarzami, szalikami i innymi kibicowskimi atrybutami. Karta pamięci mojego aparatu pękała już w szwach, a ja pękałam z dumy. Na boisku stoi mój chłopak. Mój Piotrek. Na jego widok serce fiknęło mi kilka koziołków. Tylko, że mamy mały problem....nie pamiętam nic co później się wydarzyło.

piątek, 15 marca 2013

ROZDZIAŁ 47, ufasz mi?

Usiadłam na schodach i chowając twarz w dłonie zaczęłam płakać. Wiem, że życie z siatkarzem nie jest łatwe. Jego ciągle nie ma, podróżuje po całym świecie. Szkoda, że nikt wcześniej nie ostrzegł mnie przed napaloną fankę, która będzie przystawiać się do Piotrka. Gdybym wiedziała o tym wcześniej nigdy nie zgodziłabym się na taki "układ".
Nieoczekiwanie po klatce schodowej rozniósł się stukot obcasów, a po chwili przede mną ukazała się sylwetka Joanny.
- Maju, co się stało? - usiadła obok mnie i odgarnęła przyklejone do moich policzków włosy - coś z Piotrkiem?
Kiwnęłam tylko głową i wpakowałam głowę w jej ramiona.
- całował się z jakąś fanką i ja to widziałam - wyłkałam.
- dałaś mu to wytłumaczyć? - rytmicznie kołysała się w przód i w tył głaszcząc przy tym moje włosy.
- trochę nie bardzo - westchnęłam
- w związku rozmowa jest podstawą. Kolejną rzeczą jest zaufanie. Musicie to sobie wyjaśnić. Zostawię was samych.
Nie wiedziałam o co jej chodzi. Odsunęłam się, a Aśka weszła na piętro. Dopiero po chwili dostrzegłam Nowakowskiego. Usiadł na miejscu Joanny i przez chwilę tępo wpatrywał się w jakiś oddalony punkt. Siedzieliśmy w milczeniu, które przerywały tylko nasze oddechy.
- Majka, bo to na prawdę nie tak jak myślisz - przerwał krępującą ciszę - Ja nawet nie wiem kim ona była. Majka, zaufaj mi, proszę.
Przeniósł swój wzrok na mnie. Jego smutne oczy sprawiły, że słone krople ponownie popłynęły po policzkach. Ukojenie przyszło w postaci dłoni Piotrka, który jednym ruchem otarł kapiące łzy.
- obiecuje Ci, że teraz będzie już tylko lepiej - wyszeptał mi do ucha - tylko proszę cię zaufaj mi.
Wsłuchałam się w jego słowa. Mój mózg zaczął pracować, a serce przyśpieszyło. Od tej jednej decyzji zależało moje życie. Życie z Piotrem. W błyskawicznym tempie zrobiłam podsumowanie wszystkich plusów i minusów. Jego popularność była jednym z ujemnych czynników. Jednak postanowiłam nie przeszkadzać miłości.
- ufam ci - powiedziałam pewnie.
- nie zawiodę cię, obiecuje.
Przymrużyłam oczy czując usta Nowakowskigo na swoich. Nie trwało to jednak zbyt długo.
- no młodzieży mi siedzimy na podłodze, bo wilka dostaniecie - inteligentny Ignaczak jak zwykle zjawił się w samą porę.
- Krzysiek ja nie wiem czy ty nam jakieś czujniki poprzyczepiałeś że ciągle wiesz gdzie jesteśmy.. - westchnęłam i z pomocą środkowego wstałam z zimnych kafelek.
- tak i namierzam was moim prywatnym odrzutowcem - zaśmiał się libero.
- masz odrzutowiec i się nie pochwaliłeś!? Jak mogłeś - ni stąd ni zowąd zza rogu wypełzł szanowny pan Kurek.
- a jakoś tak nie było okazji - Igła machnął ręką
- ale następnym razem się przelecimy ? - Barosz zrobił te swoje maślane oczka niczym kot we Shreka.
- kto kogo przeleci? - jakby grom z jasnego nieba przed nami wyłoniła się persona Bartmana
- ty Aśkę - zaśmiał się Piotrek za co został skarcony przez moje spojrzenie.
- moje życie prywatne niech zostanie tajemnicą - odparł Zbigniew z tajemniczym uśmiechem.
- i tak nam w Spale wszystko wyśpiewasz - Ignaczak złowieszczo zatarł dłonie.
- Spała nasza kochana Spała, zrobi z każdego pedała - zanucił wychodzący akurat z pokoju Kubiak.
- z ciebie już zrobiła - wyszczerzył się Kurek, po czym szybko ulotnił się w stronę swojego pokoju, a zaraz za nim pobiegł zdenerwowany Michał.
- dzik jest dziki. Dzik jest zły. Dzik ma bardzo ostre kły - wyrecytował Bartman
- w przedszkolu się tego nauczyłeś? - zapytałam uszczypliwie
- nie w podstawówce - pokazał mi język.
Na horyzoncie pojawił się trener Andrea, więc wszyscy potulnie jak baranki porozchodzili się do swoich pokoi. No prawie wszyscy. Nowakowski z uśmiechem od ucha do ucha przeszedł obok szkoleniowca ściskając przy tym mocno moją dłoń w swojej. Anastasi tylko pokiwał głową i dalej kontynuował swój obchód.
Zatrzymałam się przy drzwiach do swojego pokoju i już chciałam chwycić za klamkę, gdy Piotrek odsunął mnie na bok.
- dziś śpisz ze mną - uśmiechnął się i pociągnął mnie dalej.
W pokoju był już Bartek i znęcający się nad nim Kubiak. Piter rzucił mi swoją koszulkę i polecił zająć łazienkę jako pierwsza. Wzięłam więc szybki prysznic i odziana w luźny t-shirt środkowego stanęłam przed lustrem.
- przyniosłem Ci twoją kosmetyczkę i jakieś spodenki - do łazienki bez żadnego uprzedzenia wpadł m ó j siatkarz.
- puka się - zganiłam go.
- boże to już nawet nie mogę wejść do łazienki, gdy przebywa w niej moja dziewczyna? - ułożył swoją dłoń na moim pośladku.
- Nowakowski no! - krzyknęłam.
- rycerz Bartosz uratuje cię od złego czarodzieja - do łazienki wbiegł Kurek udając że jedzie na koniu, a w ręce trzymał butelkę z wodą imitującą miecz.
Spojrzeliśmy na niego jak na idiotę, który wyrzucony by został nawet z zakładu dla psychicznie chorych.
- pozwól tej oto tu dziewoji ubrać się - dalej ciągnął tylko sobie wiadomą szopkę.
Wyrwał z dłoni Nowakowskiego moje spodenki i niczym najprawdziwszy rycerz klęknął przede mną na jedno kolano i wręczył mi moje szorty. Z wrodzonej grzeczności odebrałam od niego moją własność i delikatnie drygnęłam.
- idę ratować inne niewiasty z niewoli złych magów i poczwar ziejących ogniem.
Przyjmujący wypatatajał na swoim wyimaginowanym rumaku zarówno z łazienki jak i z pokoju.
Zdezorientowana dokończyłam wieczorną toaletę i udałam się na miejsce mego spoczynku. Po chwili dołączył do mnie również Piotrek. Usnęliśmy niemal od razu, gdyż jutrzejszego dnia Pita czekała ciężka przeprawa z Brazylijczykami.

******
Spokojnie Bartosz nie oszalał :)
W następnym rozdziale wszystko się wyjaśni :D 

poniedziałek, 11 marca 2013

ROZDZIAŁ 46, kim ona jest?

Na dzisiejszy mecz postanowili się wybrać również nasi rodzice. Joanna od dawna pasjonowała się Finlandią i już od najmłodszych lat planowała spędzić wakacje w tym skandynawskim kraju. Tak więc zobaczenie tamtejszej ludności, czyt. siatkarzy, było małym krokiem dla nas, ale wielkim dla Asi.
Postanowiłam nie nawiedzać Piotrka bezpośrednio przed meczem, więc od razu po dotarciu de Spodka zajęłam swoje miejsce. Choć wysiedzieć na nim w spokoju było równie trudno jak dostać autograf siatkarza o najpiękniejszych oczach świata. Odmówiłam już wszystkie możliwe modlitwy zapisane w mojej "komunijnej" książeczce, a mecz się jeszcze nie zaczął.
Emocje sięgnęły zenitu gdy w pierwszej odsłonie meczu wynik zatrzymał się na stanie po dwadzieścia cztery. Cała biało-czerwona część publiczności, a było jej o stokroć więcej niż wszystkich rycerzy biorących udział w bitwie pod Grunwaldem, stanęła i z całych sił dopingowali naszą reprezentację. Moje paznokcie, a raczej ich pozostałości, klasyfikowały się na powstanie jakiegoś ropnia czy czegoś w tym stylu.
- wygrali ! - pisnęła mi wprost do ucha uradowana Katarzyna.
Spojrzałam na nią spod byka. Rozumiem, że na hali panuje wrzawa i hałas, a oprócz języka polskiego da się również usłyszeć fiński i angielski, no ale słuchu to ja jeszcze stracić nie chce.
- wyobraź sobie, że widzę - mruknęłam uszczypliwie rozmasowując płatek mojego ucha.
- uuu widzę że pani Nowakowska nie w humorze - zaśmiał się siedzący na krzesełku obok mnie Mateusz - to się chyba nazywa stan przed okresowy, co nie Kaśka?
Zmierzyłam go wzrokiem, który stłumił również cichot mojej przyjaciółki.
- wiecie co - oznajmiłam entuzjastycznie
- nie wiemy ale na pewne zaraz nam powiesz - przerwała mi Majchrzakowa.
- mam pomysł - kontynuowałam choć i tym razem nie było mi dane dokończyć mojej myśli
- o Majeczka wpadła na pomysł! Trzeba to w kalendarzu zapisać! - nabijał się jak to zawsze miał w zwyczaju Mateusz.
- Boże czym ja sobie zasłużyłam ? - uniosłam wzrok ku górze hali
- co to na pomysł ? - dopytyała Kaśka, która jak zwykle wszystko chciała wiedzieć.
- ale najpierw musisz zamienić się ze mną miejscem. Bo ja tu nie bardzo widzę jak mój Piotruś atakuje - ułożyłam dłoń na jej ramieniu, po czym zajęłam jej krzesełko a ona moje - a teraz druga część mojego pomysłu. Zajmijcie się sobą skowronki.
- chyba gołąbki - poprawiła mnie siedząca rząd niżej Joanna.

Ku uciesze większości katowickiej publiczności Polska rozniosła Finlandię w trzech setach. "Starsi" szybko zmyli się do hotelu oglądając po drodze zrobione przez Asie zdjęcia.
Z trybuny obserwowałam jak nasze Złotka oblegają kibice. Nie wiem czy jest to wada, czy zaleta ich pracy. Każdy odbiera to chyba inaczej. Widząc, że Piotrek zbiera się już w stronę szatni, poprawiłam koszulkę z jego nazwiskiem i zabierając swoją torebkę podążyłam w kierunku "tajnego" korytarza. Szłam kilka kroków za moim środkowym i słyszałam tylko strzępki jego rozmowy z Zagumnym, który gdy tylko zobaczył swoją rodzinę przyśpieszył kroku.
- Piotreeek ! - usłyszałam za sobą dość piskliwy głosik, po czym jego właścicielka pociągnęła mnie z bara i rzuciła się na mojego chłopaka.
To było co najmniej dziwne. Rozumiem, że jest fanką no ale żeby od razu wpadać mu w ramiona i całować jego usta?
Uderzyłam pięścią w ścianę i ze łzami w oczach przebiegłam koło nich aby jak najszybciej znaleźć się za tylnymi drzwiami hali. Gdy byłam już poza zasięgiem dziwnie patrzących się na mnie przechodniów, ukryta na starej ławeczce w zaniedbanym parku rozpłakałam się na dobre. Łza za łzą kapały na biały materiał koszulki. Mój telefon nie przestawał wydzwaniać tej ckliwej melodii - piosenki którą zawsze razem z Piotrkiem odśpiewywaliśmy gdy tylko leciała w radio. Setny telefon od Nowakowskiego spowodował że mój telefon rozstał się na dobre z baterią.
Miało być jak w bajce. Spotkałam swoje księcia, ale zła wiedźma i tak wzięła górę i zwyciężyła. Jak zawsze związek bez happy endu. Bo czego można się było spodziewać po przystojnym sławnym siatkarzu i niespełna osiemnastoletniej  gówniarze? On potrzebuje kogoś dojrzałego. Kobiety która da mu rozkosz w każdym tego słowa znaczeniu. Ja tego dać mu nie mogę. Przynajmniej nie teraz.

Zimny wiatr muskał moje ręce. Żałowałam że nie wzięłam z hotelowego pokoju swojej kurtki czy nawet swetra. Zrobiło się na prawdę ciemno, a nikłe światło latarni było jedynym znikomym źródłem poczucia, że nie jestem jeszcze sama. Wolnym krokiem postanowiłam wrócić do hotelu, a później już tylko unikać Nowakowskiego i bandy. Zarzuciłam torbę przez ramie i pobierając dłońmi o pokryte gęsiom skórką ręce.
- Majka, dzięki Bogu jak dobrze że cię znalazłem - nawet nie wiem kiedy i skąd Piotrek znalazł się u mojego boku.
Próbował zamknąć moje ciało w swoim uścisku ale sprytnie odskoczyłam na bok.
- daruj sobie - warknęłam
- Majka do cholery jasnej ! Co się stało? - złapał mój nadgartek powodując, że musiałam zatrzymać się i odwrócić w jego stronę - porozmawiajmy jak cywilizowani ludzie.
Kiwnęłam tylko głową i wróciłam z Piotrkiem do hotelu. Jednym spojrzeniem wygonił Kurka ze swojego pokoju, po czym usiadł na swoim łóżku i poklepał miejsce obok.
- więc co się stało? - zaczął niepewnie kładąc swoją dłoń na mojej. 
- widziałam Cię z tą szatynką. Kim ona dla ciebie jest? - spytałam wodząc wzrokiem po firankach zasłaniających okno.
Piter zmarszczył czoło próbując przypomnieć sobie o jaką sytuację chodzi.
- tylko nie mów że żadna szatynka nie rzuciła ci się dzisiaj w objęcia i nie próbowała dostać się do twojej jamy ustnej - westchnęłam i podeszłam do drzwi balkonowych podziwiając zza nich uśpione Katowice.
- masz rację. Pamiętam tą dziewczynę - stanął obok mnie, a swój wzrok utkwił gdzieś daleko w horyzoncie - tylko że sęk tkwi w tym, że ja jej nawet nie znam.
- jak to? - uniosłam brwi i spojrzałam na siatkarza.
- tak to - odpowiedział ze stoickim spokojem. Chwycił swoje dłonie w moje - to była jakaś fanka.
- i mam ci uwierzyć że każda twoja fanka sprzedaje ci całusa na powitanie? - zakpiłam
- Majka, przecież wiesz, że kocham tylko ciebie !
- teraz to ja już nic nie wiem.. - mruknęłam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.

piątek, 8 marca 2013

ROZDZIAŁ 45, wery romantiko

- Piotrek, do jasnej cholery, gdzie jest Majka?! - do pokoju środkowe wpadł jak mniemam Mateusz, a zaraz za nim przydreptała Kaśka potykając się po drodze o próg drzwi. 
- dajcie spać - mruknął Kurek i przewrócił się na drugi bok, szczelnie przykrywając swoją głowę kołdrą.
- Piotrek, wstajesz i idziesz szukać Majki. Nie daruje Ci jak coś się jej stało! - wydzierał się ciągle mój kochany braciszek.
- ale o co wam chodzi ? -  środkowy głośno ziewnął i wsparł się na ramieniu, tak, że jego ogromne ciało idealnie maskowało moją obecność. 
- no Majki nie ma ! - krzyknęła Kaśka i runęła prawdopodobnie na bartkowe łóżko, bo dało się słyszeć tylko jęk bólu wydobywający się z ust przyjmującego
- z tego co pamiętam, to Majka wczoraj wieczorem wchodziła do swojego pokoju - droczył się z nimi Nowakowski, a ja już nie mogłam powstrzymać się od wybuchu śmiechu. 
- ale teraz jej nie ma ! Andrzej mnie zabije - lamentował Mati
- młody no ja nie wiem, gdzie ona może być.. może zeszła już na śniadanie ? - Pit ciągnął dalej całą szopkę. Wsunęłam się bardziej pod kołdrę, aby stłumić mój chichot, przy okazji obejmując rękami środkowego. 
- ciekawe jak jej łóżku jest niemal idealnie zaścielane tak jakby w ogóle na nim nie spała - wtrąciła Kaśka
- może jak wstała to je pościeliła ?  - tak moi kochani Piotrek to nie wątpliwie Geniusz. Delikatnie ukułam go w brzuch, a ten złapał moją dłoń, przez co nie mogłam jej cofnąć i tkwiłam w żelaznym uścisku. 
- ruszył byś to dupsko i poszedł jej szukać !  - krzyknęła Majchrzakówna i zerwała kołdrę z środkowego odsłaniając przy tym i mnie.Jej morderczy wzrok spoczywał na moim ciele, a ja jak to już mam w zwyczaju wyszczerzyłam się głupio i pomachałam jej ręką. 
- zabije ! - wrzasnęła i rzuciła się na mnie. To znaczy na Piotrka, bo w porę zakrył mnie swoim ciałem.
 Tak więc, Katarzyna wbijała swoje biało-czerwone szpony w nagie plecy Nowakowskiego, a inteligenty Mateusz stał podpierając ścianę i robił zdjęcia. Za to zawsze skory do pomocy Kurek, zabrał swoją poduszkę i zniknął za drzwiami mrucząc, że idzie się kimnąć u nas. 
- Kaśka, zostaw ich już.. niech się.. nacieszą sobą - odezwał się w końca Janos 
- no chyba wy się sobą zajmijcie.. tak ładnie wyglądaliście w nocy - zrobiłam z palców serduszko i wystawiłam język w ich stronę.
Majchrzak oblała się rumieńcem i czym prędzej zniknęła w korytarzu, a Mateusz uczynił to zaraz za nią.Ułożyłam głowę na torsie siatkarza i cieszyłam się jego obecnością. Podczas tych tygodni, w których się nie widzieliśmy tak bardzo pragnęłam jego bliskości, tego, żeby po prostu był, przytulił, pocałował, porozmawiał. 
I ty właśnie ty będziesz moją damą... I ty tylko ty będziesz moją panią - nucił mi do ucha piosenkę Marka Grechuty okręcając na palcu kosmyk moich włosów. 
-  Piotruś kocham Cię, ale śpiewać to ty nie potrafisz - klepnęłam jego policzek, po czym złożyłam na nim pocałunek.
 Wstałam aby udać się do swojego pokoju i przygotować do dzisiejszego meczu chłopaków, gdy do pokoju jak tornado wpadł nasz ulubiony z Bartoszów.
- nie dadzą się człowiekowi wyspać - mruknął - jak nie wy się liżecie, to oni.. 
Po przetrawieniu jego słów moje oczy przypominały orbity po których krążą planety naszego Układu Słonecznego. Że Kaśka z Matim się całują?  Przecież to nie możliwe. 
- idę zobaczyć pierwszy ! - zastrzegł Piotrek i jak strzała z naciągniętego łuku wypruł z pokoju. 
- no leć, bo nie zdążysz ! - klepnął mnie w udo Kurek. Gromiąc go wzrokiem również udałam się za środkowym. 
Zastałam go przy drzwiach do mojej kwatery. Zaglądał przez dziurkę od klucza. Zaśmiałam się i obiłam swoją dłoń na jego plecach, które nadal nie były przyodzianę w żadną koszulkę.
 - bo będę zazdrosna - westchnęłam  -paradujesz tak topless, a jak jakieś fanki się zlecą to co będzie ?
 - rozszarpią mnie jak korniki meblościankę - wyszczerzył się najładniej jak tylko potrafił i wrócił do podglądania naszych słowików
.- doszkalasz się ? - zapytała  mierzwiąc jego blond czuprynę
- sugerujesz, że nie umiem tego robić ? - odsunął oko od dziurki i spojrzał na mnie marszcząc czoło
- ja tego nie powiedziałam - podniosłam ręce w geście kapitulacji
- ja ci tu zaraz pokaże ! - zaśmiał się.
Sekundę później byłam już przyciśnięta do ściany, a usta środkowego napierały na moje. 
- a wy już nie macie miejsca w pokoju ? - rzucił przechodzący obok nas Bartman
- mamy, ale wolimy na korytarzu - odpowiedział mu Piotrek, nie zdejmując dłoni z moich bioder.  
- o dzieciaki wymieniają się drobnoustrojami ! - tym razem zawsze rozgadany wujek Igła zaszczycił nas swoją obecnością - a ja znów wam przerywam... - westchnął  - ale jakby nie patrzeć to moglibyście się ubrać.. jeszcze Andrea was zobaczy i pomyśli sobie Bóg wie co.. 
- wiemy co ty myślisz i to nam wystarczy - uśmiechnęłam się promiennie. 

Niestety musiałam wejść do mojego pokoju, a to łączyło się przerwaniem "wery romantiko sceny niczym z Romeo i Julii" Gdy tylko drzwi skrzypnęły "oderwali" się od siebie i jak gdyby nic zaczęli rozmawiać na całkiem inne tematy. Westchnęłam cicho i zabierając ubrania na dziś zamknęłam się w łazience. Nie chce nawet wiedzieć co wtedy działo się wtedy za drzwiami. 
Gotowa aby wspólnie z chłopaki przeżyć dzisiejszy mecz z Finlandią, z koszulką w dłoni zeszłam na śniadanie, po drodze sprawdzając co tam słychać u taty i Aśki. 

Na stołówce jak zawsze panował gwar, a nasi reprezentanci wymieniali się ostatnimi spostrzeżeniami na temat zagrań i taktyki swoich przeciwników. Taaa.. marzenia. Jak zwykle gadali o jakiś bzdurach, typu gdzie jest najlepszy fryzjer, aby Zibi mógł ściąć włosy. Usiadłam na miejscu, który zaklepał mi Piotrek i zaczęłam zajadać moje omlety. było ich tak dużo, że mogłam wykarmić nimi całą naszą dwunastkę. 
- a tak w ogóle to gdzie ty mieszkasz Majeczko?  - zagadał Ruciak popijając swoje śniadanie letnią już herbatą
- w Gdańsku - odparłam z uśmiechem
- łooo Gdańsk, Rzeszów przecież to w ch... 
- wysławiaj się Kubiak ! - upomniał go Ignaczak
- przecież to bardzo duża odległość - poprawił się przyjmujący posyłając zgryźliwy uśmiech w stronę libero
- no trochę - mruknął Piter 
- i wy tak bez niczego prowadzicie związek na taką dużą odległość ? - zdziwił się Winiarski, a dłońmi pokazał  "bardzo dużą" odległość. 
- staramy się - odparłam, znów posyłając w stronę otaczających mnie dryblasów uśmiech.
- zazdroszczę, że wam się tak udaje.. - westchnął Kosok przeżuwając ostatni kęs mojego omleta. 
- a kiedy wesele ? bo wiecie ja to bym się chętnie pobawił na jakimś weselichu - rozmarzył się Kurek  
- chyba napił wódki - szturchnął go łokciem siedzący obok nich Żygadło
- ee Siurak przecież po wódkę do Ruskich wyjeżdża, tam nawet w puszkach to produkują - zaśmiał się Możdżonek. 
Siedziałam tak trzymając za rękę Piotrka i przysłuchiwałam się przekomarzankom siatkarzy. Wszyscy biorą ich za porządnych, poważnych ludzi, a tak na prawdę i oni mają swoje odchyły i potrafią zarazić optymizmem nawet najgorszych pesymistów. Oczywiście mają swoje lepsze i gorsze dni, ale tych pierwszych jest więcej. Przynajmniej tak wynika z mich obserwacji. Za ich charyzmę i poczucie humoru kocha ich cała Polska, a nawet zaryzykuje stwierdzenia, że cały świat. Są po prostu zgraną ekipą, a każdy z nich skoczyłby za drugim w ogień. Bo oprócz pasji do siatkówki łączy ich jeszcze przyjaźń.. wspaniała przyjaźń. 
- dziś też idziemy na spacer ? - z letargu wyrwało mnie pytanie Nowakowskiego -  chciałbym Ci jeszcze coś pokazać. 




_________________________________________________________

mamy dziś 8 marca.. urodziny Piotra Gruszki :)
i Dzień Kobiet oczywiście..
tak więc wszystkim moim czytelniczkom, życzę spełnienia marzeń, spotkania wymarzonego siatkarza.. ekmm i czego sobie tam jeszcze chcecie :D 
(tak wiem genialne życzenia xd) 


jakim siatkarzem zastąpiłybyście tego pana na górze ? :D 

sobota, 2 marca 2013

ROZDZIAŁ 44, pani Ania jest fajna

Wykorzystałam chwilę jego nie uwagi i niczym kot w czasie polowania zakradłam się do niego od tyłu. Zebrałam wszystkie swoje siły i wskoczyłam na piotrkowe plecy, a był to nie lada wyczyn patrząc na kilkudziesięciu centymetrową różnice naszych wzrostów. Nogami oplotłam jego brzuch, a rękami szyję. Na przywitanie złożyłam buziaka na jego policzku, po czym mocno wtuliłam się w jego plecy. To wszystko działo się tak szybko, że mój biedny Piotruś nie nadążył.
- na początku chciałem cię zrzucić - zaśmiał się - ale ten buziak mnie przekonał.
Poradził mnie delikatnie na barierce i w mgnieniu oka odwrócił się w moją stronę. Schował za ucho niesforny kosmyk moich blond włosów, a następnie pogładził kciukiem mój policzek tylko po to aby później zasmakować ust. Przysunął się jeszcze bliżej mnie dzięki czemu mogłam opleść jego biodra swoimi nogami. Dłonie ułożyłam na jego klatce piersiowej, która zakrywała czerwona koszulka i ciepła szara rozpinana bluza. Piotrek podłożył dłonie pod moje pośladki, a ja podejrzewając co ma zamiar zrobić zarzuciłam swoje ręce na jego szyję i oparłam głowę o ramię. Chwilę później wirowałam już w objęciach środkowego.
- wystarczy już Głupku - krzyknęłam czując że kręci mi się już w głowie
- muszę się tobą nacieszyć - odparł i obrócił się jeszcze kilka razy.
Gdy tylko poczułam grunt, a w tym przypadku był to katowicki chodnik, pod nogami zachwiałam się ale w ostatniej chwili sportowy refleks Piotrka wziął górę nad przyciąganiem ziemskim i zostałam uratowana od bliskiego spotkania oko w oko w płytką chodnikową.
- niemota - zaśmiał się nie wypuszczając mojego drobnego ciała ze swojego żelaznego uścisku.
- Nowakowski grabisz sobie !
- nie mam grabi - pokazał mi język - ani nawet łopatki.
- po co ci łopatka do grabienia? - odchyliłam głowę, która wcześniej przylegała do torsu siatkarza aby móc spojrzeć w oczy Pita
- podobno jak się wbija łopatą to lepiej wchodzi do głowy - puknął mnie pięścią w czoło - choć idziemy na spacer.
Odsunął się ode mnie tylko po to aby chwycić moją dłoń i spleść nasze palce. Machając rękami do tylu i do przodu krążyliśmy po katowickich uliczkach. Nie obyło się też bez kilku autografów które Piter rozdał i kilkunastu zdjęć przy których przyszło mi robić za fotografa.
- a tak w ogóle to - rzucił środkowy, a Ja od razu przeniosłam mój wzrok z oddalającego się samochodu na siatkarza - Ignaczak się pytał czy ty jesteś z tych Rejów Rejów czy z jakiś innych Rejów.
Spojrzałam na niego wzrokiem typu "are you fucking kidding me?!", a on tylko skomentował to śmiechem.
- nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy jestem z tych Rejów..
- jakbyś była to byłabyś też z tym Debilem z naszego polskiego MasterChef'a - wtrącił, ale po chwili zamilkł gdyż spotkał się z moim karcącym spojrzeniem.
- tak więc nie jestem z tych Rejów Rejów - skwitowałam - Misiek która jest godzina?
- nie ważne - odparł dobrze wiedząc po co zadaje to pytanie
- ale ty masz jutro mecz! Musisz się wyspać ! - oznajmiłam używając najbardziej surowego tonu na jaki było mnie stać
- nie zachowuj się jak moja mama..
- ale przecież pani Ania jest fajna .
- miło że masz takie zdanie o swojej przyszłej teściowej - powiedział całkiem poważnie, a ja i tak miałam na języku tylko jeden wyraz : seriously ?, ale w porę zrezygnowałam z wypowiedzenia tego pytania - no co się tak patrzysz?
- a tak jakoś zaskoczyłeś mnie - westchnęłam spuszczając wzrok, ponieważ moje obuwie nagle wydało się idealnym punktem do podziwiania.
Piter przystanął i szybko znalazł się na przeciw mnie. Uniósł mój podbródek tak że mój wzrok napotkał jego niebieskie tęczówki.
- pobierzemy się kiedyś prawda? - spytał z nadzieją w głosie
- czy ty mi się oświadczasz?
- nie no co ty! Oświadczę ci się w bardziej romantycznym miejscu. Wiesz katowicki chodnik nie jest zbyt korzystnym miejscem na tak ważne pytanie. Nawet ta przyjaźnie wyglądająca kawiarenka nie dodaje mu uroku - obrócił sprawę w żart widząc moje zakłopotanie jego pytaniem.
- wracajmy już - poprosiłam.
Piotrek tylko wywrócił oczami i kolejny raz złapał moją dłoń. W milczeniu wróciliśmy do hotelu.
- przepraszam - wyszeptał Piotrek gdy staliśmy już pod drzwiami mojego pokoju - to było głupie pytanie
- masz rację to było głupie pytanie. Ja nawet jeszcze liceum nie skończyłam
- mi to nie przeszkadza - zaśmiał się i przycisnął mnie do ściany.
Jego usta szybko znalazły moje, a język już po chwili drażnił moje podniebienie. Nieoczekiwanie poczułam czyjąś rękę na mojej twarzy. Oderwaliśmy się od siebie z Piotrkiem i zdezorientowani popatrzyliśmy na roześmianego Ignaczaka.
- uwielbiam was denerwować ! - krzyknął triumfalnie libero i z głupkowatym uśmieszkiem pobiegł do swojego pokoju.
- z kim ja pracuje - jęknął Pit i przybił sobie facepalma - na czym my to skończyliśmy... ach już wiem !
Ponownie złączyliśmy się w pocałunku i tym razem nikt nie ważył się przerwać nam tej magicznej chwili. Niemalże wepchnęłam Piotrka do pokoju, który dzielił z Bartkiem, a sama weszłam do swojego. A tam przeżyłam istny szok. Katarzyna leżała sobie jak nigdy nic w objęciach Mateusza. Co tutaj się działo przez moją nieobecność ? Czyżby nieokrzesany Amor postanowił spłatać jakiegoś figla ? Nie zastanawiając się nad tym dłużej wzięłam aparat i pstryknęłam im kilka zdjęć. Tak słodko razem wyglądali, że aż nie mogłam się oprzeć.
Po wykonaniu całej wieczornej toalety ułożyłam moje drobne ciało na łóżku i sięgnęłam po leżącą na stoliku nocnym komórkę, na której od dziesięciu minut czekała na odczytanie wiadomość od Piotrka.

Jakoś tak nie mogę bez Ciebie usnąć. Przyjdziesz ? 

Strasznie mi się nie chcę ;p

No proszę! :*

Okeeej. Zaraz będę..

Zdjęłam z oparcia krzesła bluzę i narzuciłam ją na siebie, po czym skierowałam swoje kroki do piotrkowego pokoju. Potykając się o jakąś torbę zaliczyłam spotkanie z dywanem, a gdy tylko wstałam zobaczyłam zwijającego się ze śmiechu Nowakowskiego. Pokiwałam z politowaniem głową i wepchałam się pod kołdrę. Środkowy objął mnie swoim ramieniem i tak wtuleni w siebie usnęliśmy.