poniedziałek, 25 lutego 2013

ROZDZIAŁ 43, wracam do hotelu

Godzinę przed meczem zameldowaliśmy się w katowickim Spodku. Tata z Aśką pojechali nad jakieś jezioro, więc nie mieliśmy zbędnej kontroli. Dzięki identyfikatorowi mogłam wślizgnąć się do szatni naszych reprezentantów. Pomachałam plakietką przed nosem rosłego ochroniarza i wędrowałam długim korytarzem w celu znalezienia drzwi z napisem POLAND. W końcu mi się udało. Zapukałam i słysząc sprzeciwu weszłam do środka. Jednak to co tam zobaczyłam wolałam wymazać ze swojej pamięci. Niejaki Kubiak stał na środku pomieszczenia tak jak go Bóg stworzył i zbierał z podłogi swój firmowy ręcznik.
- Dziku zbieraj manatki bo Majeczkę nam gorszysz ! - zganił go Ignaczak.
Michał posłusznie okrył swoje biodra ręcznikiem i z uśmiechem goszczącym na jego misiowatej mordce zniknął prawdopodobnie w części prysznicowej. Usiadłam na ławce koło Pita i przetrawiałam to co przed chwilą ujrzałam
- pierwszy raz? - rzucił Bartman
Kiwnęłam głową i wtuliłam się w Nowakowskiego
- Kubiak downie, zdemoralizowałeś Majkę ! - oburzył się Żygadło
- to ona jeszcze nie widziała? - zdziwił się przyjmujący
- no wyobraź sobie że ona dopiero osiemnaście lat ma - prychnął libero
- wygląda na starszą - westchnął Michał
- dzięki, jesteście na prawdę mili - warknęłam - przychodzę żeby wam życzyć szczęścia a wy mi niszczycie młodzieńcze lata.
- Piter musisz ją oświecić - zaśmiał się Kurek
- Bartek ty lepiej uważaj bo Kaśka czyha pod drzwiami - odgryzł się środkowy.
- dobra, koniec tematu - uciął Możdżonek - czas skopać dupy Kanadyjczykom.
- kto wygra mecz? - krzyknął Igła
- POLSKA - zawtórowali mu siatkarze.
Przytuliłam się jeszcze do Pita i opuściłam szatnie. Zaraz za mną wyszli nasi reprezentanci.
Usiadłam na swoim miejscu na trybunach i razem z Katarzyną i Mateuszem obserwowaliśmy rozgrzewkę.
Ku uciesze polskiej części kibiców wygrała nasza drużyna kolejno do 26, 18 i 20. Praktycznie cała sala wpadła w euforie. Kibice dziękowali siatkarzom, a siatkarze kibicom. Chłopaki wykonali klika pomeczowych ćwiczeń, porozdawali autografy i porozmawiali z dziennikarzam. Przepchnęłam się przez tłumy oblegające cały Spodek i dostałam się do szatni. Kaśka jak zwykle stała przy bandach reklamowych i czekała aż któryś z Kanadyjczyków strzeli jej podpis w Księdze Kibica. Mateusz również czyhał na autograf jednego ze swoich ulubieńców : Polaka z kanadyjskim paszportem - Adama Kamińskiego.
Usiadłam na drewniano metalowej ławeczce i oparłam się o zimną ścianę. Porozglądałam się po pomieszczeniu, w którym oczywiście panował piekielny bałagan, ale czego można się spodziewać po gromadzie wyrośniętych dzieciaków i kilku wysportowanych dinozaurach. Spodnie i koszulki niczym dywan ustrajały podłogę, a żeby dostać się do łazienki trzeba było pokonać slalom gigant między torbami. Moją uwagę przykuła żółta karteczka przyczepiona do jednej z metalowych szafek. Nie to żebym była wścibska i czytała czyjeś notatki, ale ten liścik ku mojemu zaskoczeniu był skierowany do mnie. Odkleiłam kawałek papier przyklejony na gumę do żucia i dokładnie przestudiowałam jej zawartość.
"Maju, bądź dziś o 20:00 przed naszym hotelem :) "
No tak, krótko, zwięzłe i na temat, czyli cały Piotrek. Bo raczej to Pit nabazgrał tą wiadomość, prawda?
Poskładałam karteczkę i schowałam ją do kieszeni. Następnie potykając się trzy razy o rzeczy chłopaków wyszłam z szatni. I znów przepychając się przez tłumy zdołałam po piętnastu minutach opuścić halę, a to tylko i wyłącznie dzięki miłemu ochroniarzowi, który pokazał mi tylne wyjście. Poczułam wibracje w kieszeni, więc szybko wyjęłam z niej telefon i odebrałam połączenie od Matiego.
- gdzie jesteś  ? - ledwo co go usłyszałam, gdyż wszelakiego rodzaju piski i wrzaski skutecznie mi to uniemożliwiały
- przed halą. Czekam sobie na was.
- oj młoda, bo Pita Ci podrywają - oczywiście wujek Krzysiu musiał odrzucić swoje trzy grosze wyrywając Janosowi telefon.
- teraz będę rozpaczać... jak on może mnie ranić - chlipnęłam teatralnie
- Piotrek, Majkę będziesz musiał przepraszać, bo się dziewucha rozkleja ! - krzyknął Igła.
- przekaż Matiemu lub Kaśce, że wracam do hotelu.
- powiem Pitowi, że nie chcesz go znać - zaśmiał się libero
- ej kto mnie nie chce znać ?! - zasmucić się gdzieś w tle Nowakowski.
Rozłączyłam się i spokojnym krokiem poszłam do hotelu. Gdy doszłam było parę minut po osiemnastej. Zaszyłam się w pokoju, a po chwili dołączyli do mnie również pozostali lokatorzy.
Po wrzaskach dochodzących z korytarza wywnioskowałam, że siatkarze również wrócili.
- kto idzie pierwszy do Olka ?! - wrzasnął Jarosz, przez co zbudził lekko przysypiającą Katarzynę.
- ja!!! bo jestem na 20 umówiony a nie mogę się spóźnić ! - tak, cały Piotrek.. jak trzeba to i on podniesie głos.
- uu będziesz się Majeczce tłumaczył - zauważył Igła, po czym dało się tylko słyszeć charakterystyczny śmiech Zibiego.
- ale ja nic nie zrobiłem - zapierał się środkowy - Ignaczak coś ty jej nagadał ?
- ja nic.. - przed oczami miałam widok Krzyśka mocno gestykulującego
- ej dobra ogarnąć dupy, bo właśnie stoimy przed jej pokojem.. - mruknął Możdżonek, a całe towarzystwo od razu umilkło. No oprócz Bartmana, który nadal rechotał jak żaba nie wiadomo czemu.
Mateusz pochłonięty był swoim laptopem i IPodem, a Majchrzakowa już po raz tysięczny oglądała swoją Księgę Kibica i jarała się każdym z autografów, co chwilę obdarowując mnie jakąś anegdotką, o tym jak ciężko było dostać się do takiego Duffa czy Schmitta.
Pół godziny przed domniemaną godziną zero zaczęłam się szykować. Z walizki wygrzebałam kolorowe legginsy i luźny biały top. Związałam włosy w niechlujnego koka,  ana nogi włożyłam czarne baleriny. Zgarnęłam z półki telefon i krzycząc "narka wszystkim" opuściłam pokój. Windą zjechałam na parter i wyszłam z hotelu. A tam oparty o barierkę stał Piotrek.

wtorek, 19 lutego 2013

ROZDZIAŁ 42, wolę kobiety

Po wygranej w Marynarza mogłam jako pierwsza cieszyć się świeżością łazienki. Niestety moi następcy mieli już trochę prano, ale cóż : życie to dżungla, wygrywają tylko najsilniejsi. Korzystając z tego iż Mateusz przebywa w łazience postanowiłam zamienić z Kaśką dwa słowa. Korciło mnie by zadać jej jedno pytanie.
- Kasiok, a czemu ty nie reagujesz tak na Piotrka jak na resztę siatkarzy ? 
- ach kochana Majeczko. Mam taką zasadę. Nie dobieram się do oblubieńców mojej best friend forever - zaśmiała się 
- kto się do kogo dobiera ? - z łazienki wyleciał "zawsze chcę wszystko wiedzieć" Mateusz
- na pewno nie Majka do Piotrka - oj gdybym tylko nie kochała tak Katarzyny to wybiłabym jej te prościutkie ząbki, które właśnie szczerzy
- a to to wiem.. Rejówna się nie narzuca - nabijał się Janos
- grabicie sobie oboje! - warknęłam - wszyscy gotowi do snu ? bo zgaszam światło ! - ucięłam temat i w pokoju zapadł mrok. 
Doczłapałam się do swojego łóżka i zagrzebałam pod kołdrą. Już witałam się z gąską, w tym przypadku oczywiście z wujkiem Morfeuszem, ale rozbudziły mnie wibracje mojego telefonu, który ładnie spoczywał sobie pod poduszką. 

Dobranoc kochanie ;* Bartek życzy Ci erotycznych snów
i radzi spać na brzuchu :D Kocham Cie i oczywiście widzimy się
jutro na śniadanku :)) ;*


Ja Ciebie też kocham Piotrze :*
Powiedz temu niewyparzonemu Kurkowi, że jutro
naślę na niego Kaśkę ! :p
Dobranoc wam obu ;** 

Nie ma to jak nadużywać emotikonek. Schowałam telefon, tam gdzie jego miejsce, czyt. pod pierzastą poduszkę i ponownie próbowałam zasnąć.
- a Bartman ma dziewczynę ? - rzuciła Kaśka. Osz w mordę! A byłam przekonana, że ta gaduła już śpi i zbiera siły na jutrzejszy pojedynek z Kanadą.
- ma - jęknęłam - nawet sama pomogłam mu ją znaleźć - na samo wspomnienie tego dnia uśmiech wkradł się na moją twarz
- jak mogłaś.. nawet nie pomyślałaś aby zostawić go dla mnie - warknęła
- och wybacz moja koffana, ale on woli szczupłe ! - zaśmiałam się, a gdyby w pokoju było jasno Katarzyna ujrzałaby mój wywieszony język
- a Wiśniewski ? - kontynuowała
- nie wiem zapytaj się go.. Ja zanim nie chodzę i nie sprawdzam czy się z kimś spotyka.
- a no masz rację - westchnęła - A ciekawe czy...
- Kaśka do jasnej, ciasnej ja chcę spać ! - przerwał jej Mati
- to śpij nikt Ci nie broni - odgryzła się . Dało się słyszeć tylko ciche wulgaryzmy, po czym zapadła cisza. Chwilowa cisza - a Kubiak, to ile ma lat ?
Rzuciłam w nią leżącą w pobliżu butelką wody i w końcu usłyszałam ciszę. Zamknęłam oczy i pogrążyłam się w snach, w których główną rolę odgrywał niejaki Piotr Nowakowski. 


Przez te całej emocje związane z meczem chłopaków nie mogłam spać. Obudziłam się kilka minut przed szóstą, ale nie czułam ani grama zmęczenia. Cichutko wstałam i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę lokum Piotra i Bartosza. W duchu modliłam się o to aby te ciamajdy zapomniały się zamknąć. I o dziwo, moje modlitwy zostały wysłuchane. Wślizgnęłam się do środka próbując nie narobić zbytniego hałasu. W półmroku wypatrzyłam Pita rozwalonego na całym łóżku. Podeszłam do niego i klepnęłam go w ramię.
- co się dzieje ? - przebudził się i spojrzał na mnie tym swoim błękitnym spojrzeniem.
Na początku nie bardzo rozkmniniał o co chodzi, ale gdy tylko jego mózg zaczął pracować, zrobił mi miejsce i wciągnął na łóżko. 
- co Cię do mnie sprowadza ? - spytał całują mnie na przywitanie w skroń.
- jakoś tak nie mogę spać.. - westchnęłam robiąc przy tym najsłodszą minę jaką tylko potrafiłam
- wiesz, że jest szósta rano, a ja mam dzisiaj mecz ?  - zmarszczył czoło i bacznie mi się przyglądał.
- wiem.. - mruknęłam - jak chcesz to sobie pójdę a ty w spokoju będziesz jeszcze spał - wygięłam usta w podkówkę i zaczęłam podnosić się z łóżka.
- zostań - szepnął i przybliżył moje ciało do swojego zamykając je przy tym w szczelnym uścisku.
Zarówno mi, jak i Piotrkowi udało się zasnąć. Obudził nas dopiero wydzierający się na pół hotelu Kurek. Ta kurowata niemota przeciągając się uderzyła ręką w ścianę. Gratuluje, Bartoszu, gratuluje!
Ale to jeszcze nie wszystko. Jego mina kiedy zobaczył mnie leżącą w objęciach Nowakowskiego była bezcenna. To było coś w połączeniu zdziwienia, zszokowania, radości i napadu głupawki. O tak, to zapewne taka mieszanka emocji. 
Około 8:30 opuściłam pokój siatkarzy i udałam się do swojego. Nie doznałam żadnego szoku, bo tak jak przypuszczałam moi współlokatorzy ciągle byli pogrążeni w głębokim śnie. Wzięłam więc świeże ubrania i zamknęłam się w łazience. Prysznic, zęby, makijaż, włosy, ubrania... i można pokazać się ludziom. Wyszłam z łazienki, a oni nadal nie wykazywali chęci do pobudki. 
- Kaśka! Bartman chodzi po korytarzu w samych bokserkach ! - krzyknęłam
- aaa? gdzie?! - wypruła z łóżka jak z procy przeskakując przy tym przez Matiego. Wybiegła z pokoju i kilka razy rozejrzała się w prawo i w lewo, ale jak się domyślacie Zbyszka ani widu ani słychu - zabiję cię - warknęła z powrotem przykrywając się kołdrą
- też Cię kocham.. ale nie wiem jak wy ja się wybieram na śniadanko - posłałam im mój promienny uśmiech i machając na pożegnanie wyszłam. 
Oczywiście po drodze zostałam zgarnięta przez grupkę podążających w tym samym kierunku siatkarzy. Igła jak zwykle opowiadał jakąś cudowną historię jakim to on nie jest super bohaterem i czego to on w życiu nie zrobił.
- urzekła mnie twoja historia, aż uroniłam łezkę - podsumowałam  choć nie miałam zielonego pojęcia o czym tym razem nawijał Krzysztof.
- wiedziałam, że biedne bezdomne pieski  Cie zainteresują. Tak więc przy najbliższej okazji odwiedzimy jakieś schronisko i wybierzesz sobie psiaka - poinformował libero
- no to powodzenia - szepnął Winiarski
- emm, ymm.. tylko, że ja już mam psa. Co nie Pit ? -szturchnęłam środkowego
- tak, tak masz - mruknął zastanawiając się za pewne nad czymś bardzo ważnym, bo nawet nie zorientował się gdy skręcaliśmy w stronę windy. Takim oto sposobem Nowakowski zaliczył bliskie spotkanie ze ścianą.
- buahahahhahahaa - zaśmiał się złowieszczo Kurek - to za twoje grzechy! 
- wołajcie księdza Zagumnego, aby go wyspowiadał przed przyjściem szatana - panikował Ignaczak
- debile.. dla was szpital psychiatryczny to za mało  - zaśmiałam się i podeszłam do Piotrka.
Wspięłam się na palce i rozmasowałam tworzącego się na jego czole guza. podmuchałam, pocałowałam, więc do wesela się zagoi.
- to może ja też zacznę wpadać w ściany - zamyślił się Zatorski i nawet nie zauważył następnego zakrętu, czyli prościej mówiąc zaliczył to samo co przed chwilą Piter. 
Tylko tym razem ja nie rzuciłam mu się na ratunek. Wyprzedził mnie Kubiak. Podszedł do poszkodowanego z wyciągniętą ręką i pomógł mu pozbierać swoje resztki z podłogi.
- a buzi gdzie? będę płakać .. - naburmuszył się młody libero
- no wiesz Paweł.. ja tam Cię lubię.. ale wolę kobiety - wyparł się Dziku. 

sobota, 16 lutego 2013

ROZDZIAŁ 41, słynny pisk panny Rej

- Majtek, czy to jest ten, o którym myślę ? - szturchnęła mnie Kaśka
- no to się zacznie - mruknęłam pod nosem, co strasznie rozbawiło Mata.
Siatkarz patrzyła na mnie zdezorientowany, ale jego spokój nie trwał zbyt długo, bo Katarzyna rzuciła się na niego niczym głodny lew na przepiękną gazelę.
- mogę autograf ? Ale zaraz, gdzie mój zeszyt? Majka, gdzie ja posiałam moją księgę kibica ? Do jasnej anielki ! - panikowała
- ja Cię bardzo przepraszam...
- Kasiu - wtrąciłam posyłając sportowcowi firmowy uśmiech
- Ja Cię bardzo przepraszam Kasiu, ale muszę się spieszyć i zabrać waszą Maję, bo inaczej Piotrek mnie zabiję..
- ale spotkamy się jeszcze ? - dopytywała cała w skowronkach Majchrzakowa.
Atakujący pokiwał głową, po czym wyszliśmy z pokoju. Z hukiem zamknęłam drzwi, a Bartman oparł się o ścianę i głęboko odetchnął
- Boże, kogo ty ze sobą zabrałaś ? - mruknął
- waszą największą fankę - wyszczerzyłam się - to gdzie idziemy ?
- przed siebie - tym razem to Zbyszek ukazał swoje bielutkie ząbki
- no przecież, słynna inteligencja Bartmana. Ałłł - syknęłam, gdy poczułam pięść siatkarza na moim ramieniu
- no tak, słynny pisk panny Rej - zaśmiał się
- nie wiedziałam, że jestem aż tak rozchwytywana i znana - zrobiłam pozę Dżoanny K. i przerzuciłam włosy przez ramię.
- ty chyba do internetu nie zaglądasz kochana... Jesteś głównym tematem rozmów wielkich fanek Piotrusia.
- Oł maj gasz.. - jęknęłam
- musisz się z tym pogodzić..
Nawet nie zauważyłam kiedy wyszliśmy z hotelu. "Inteligentny" Bartman miał przykazane od jeszcze bardziej inteligentniejszego Nowakowskiego, aby przewiązać mi oczy czarną chustą. Tak więc niczego nieświadoma wsiadłam do samochodu, prawdopodobnie była to jedna z katowickich taksówek, bo poczułam jak Zibi siada obok mnie.
Po kilku minutowej jeździe opuściliśmy pojazd, a po chwili znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu, bo poczułam jak uderza we mnie fala chłodnego powietrza. Prosto, w prawo, w lewo i Bartman mnie opuścił.
- witam moją przepiękną dziewczynę - usłyszałam jego melodyjny głos, a jego ręce powędrowały na moje biodra.
Oparłam się plecami o jego tors i zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Jego usta odnalazły moje. Na początku było to tylko delikatne muśnięcie, które stopniowo przeradzało się w coraz bardziej namiętny pocałunek. Jego wargi z czułością napierały na moje. Gdy tylko się od siebie oderwaliśmy Piotr zdjął mi opaskę i teraz w pełnym tego słowa znaczeniu mogłam cieszyć się jego obecnością.
- tęskniłam - wyszeptałam wtulając się  w jego ponad dwumetrowe ciało
- ja bardziej - przekomarzał się.
Nachylił się nade mną i jeszcze raz złożył pocałunek na moich ustach. Delikatne światło rozświeciło się na dobre. Dopiero teraz spostrzegłam, że stoimy na środku boiska.
- chciałem przynieść tutaj jeszcze stolik i krzesła, ale plan przemknięcia z tym koło ochroniarza nie wypalił. Pudełko najlepszej pizzy w mieście musi wystarczyć - zaśmiał się i przeskoczył przez bandy reklamowe, po czym wrócił do mnie z kartonowym pudełkiem włoskiego ciasta z dodatkami.
Usiedliśmy na parkiecie, a ja oparłam się się o jego ramię i zajadałam pizzowymi trójkątami.
- możesz mi powiedzieć, która godzina ? Bo z tego wszystkiego zostawiłam telefon w pokoju.. - otarłam ketchup z jego brody i promiennie się uśmiechnęłam
- już po dziewiętnastej. Chcesz wracać ?
Kiwnęłam twierdząco głową i już po chwili szliśmy w stronę naszego hotelu. Moja dłoń spoczywała w silnym uścisku zakończenia górnej kończyny siatkarza ( :> )
Niepostrzeżenie przemknęliśmy przez recepcję i windą wjechaliśmy na piętro. O dziwo, w moim pokoju nie było ani Katarzyny, ani Mateusza. Za to u Piotrka siedziała cała nasza reprezentacja i ku jeszcze większemu zaskoczeniu dwójka moich uciekinierów.
- patrz! patrz! Mam oryginalną koszulkę z podpisami wszystkich zawodników, no oprócz Piotrka, ale on mi się zaraz podpisze, prawda? Aaaa i jeszcze mam zdjęcie! - no tak moja kochana, podjarana, podniecona i prze szczęśliwa Kasieńka.
-  cieszę się - uściskałam przyjaciółkę, po czym posłałam znaczące spojrzenie w stronę Nowakowskiego.
Środkowy od razu zrozumiał o co chodzi i już po chwili składał swój drogocenny autograf.
- coś ty najlepszego zrobiła.. - zaśmiał się Mati
- oj cicho... zobacz jaka jest szczęśliwa.. - wskazałam na Kaśkę  dyskutującą z Kosokiem.
Nieoczekiwanie Piotrek złapał mnie za rękę i zaprowadził na środek pokoju.
- mogę prosić wszystkich o uwagę ? - krzyknął,  wszystkie głowy zwróciły się w naszym kierunku, a w pokoju zapanowała cisza, jak makiem zasiał - chciałbym oficjalnie przedstawić wam moją dziewczynę. Chłopaki poznajcie Maję Rej, Maju, oto najwięksi idioci na świecie.
- dzięki, że tak miło nas przedstawiłeś - burknął Kurek, po czym podszedł do mnie i mocno mnie przytulił - Kurek, Bartosz Kurek.
- ej Siurak, odejdź, bo Piter będzie zazdrosny! - zaśmiał się Ignaczak - ach i pamiętaj Majeczko, my Ci jeszcze nie wybaczyliśmy, że wyjechałaś bez pożegnania
- to wy się znacie?! - zapytał zdezorientowany przyjmujący
- a no poznaliśmy się, jak Majka była w Rzeszowie - wtrącił Kosa
- jak mogłeś mi wcześniej nie powiedzieć?!  -oburzył się Bartek
- Kura, daj se siana. Będziesz świadkiem na ich ślubie - wyszczerzył się Bartman
- uhuuhuhuh. To powodzenia, bo jak znam życie, świadkową będzie ta oto tutaj stojąca wasza największa fanka - poinformował Mati, a Kurkowi od razu mina pobladła.
- to może ja teraz tak oficjalnie przedstawię wam moją najlepszą przyjaciółkę Kasię i  mojego przyszłego przyszywanego brata Mateusza
- przyszłego przyszywanego brata... ale to zawiłe - jęknął Winiarski.
No właśnie : WINIARSKI - odwieczna miłość mojej Majchrzakowej. To dziwne, że jeszcze nie męczy go miliardem epitetów , jaki to on jest przystojny, wysportowany, inteligentny i zabawny.. Dziwne. Bardzo dziwne.
Po dwóch godzinach opuściliśmy "skromne progi" Bartka i Piotrka. Gdy wychodziła Nowakowski załapał mnie za rękę i po raz ostatni tego dnia wpił się w moje usta. Pomachałam reszcie zgromadzenia, która nie szczędziła swoje "uuuuuuuuu" i "ooooooo", po czym dołączyłam do dwójki moich przyjaciół męczących się z drzwiami naszego pokoju.
- Kaśka, a czemu ty nie kleiłaś się do tego całego Winiarskiego ? - zagaił Mati. Czyżby jakaś telepatia? 
- na żywo nie jest aż taki przystojny jak w telewizji - westchnęła. Jakbym teraz coś piła, zawartość mojej jamy ustnej znalazłaby się za pewne na podłodze.
JAK MOŻNA TWIERDZIĆ, ŻE WINIARSKI, TEN WINIARSKI (!), NIE JEST AŻ TAKI PRZYSTOJNY NA ŻYWO I  LEPIEJ WYGLĄDA W TV?! Nie ogarniam czasem toku myślenia mojej przyjaciółki.

wtorek, 12 lutego 2013

ROZDZIAŁ 40.

Trzy tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Każdego dnia odbywałam blisko godzinną rozmowę z Piotrem. W międzyczasie wprowadzili się do nas Aśka i Mateusz, ponieważ ich mieszkanie zostało pechowo zalane, ponieważ nieuważny sąsiad z góry majstrował coś przy głównej rurze.  Tak więc od jakiś dwóch tygodni codziennie rano czeka na mnie śniadanko przygotowane przez mojego przyszywanego braciszka.
- chyba zacznę się przyzwyczajać do takich poranków - zaśmiałam się popijając naleśniki gorącym kakaem.
- okej, tylko licz się na to, że odrabiasz za mnie fizykę, czyli dublujesz swoją pracę domową..
- do szkoły idziemy za jakieś półtora miesiąca dopiero - pokazałam mu język
- wolę takie rzeczy ustalić wcześniej. O której jedziemy po twoją koleżankę ? 
- za godzinę powinna już być w Gdańsku - odpowiedziałam patrząc na kuchenny zegar
- więc tak za pół godzinki widzę Cię zwartą i gotową.
- jasne braciszku - pocałowałam go w policzek i zmyłam się do siebie.
Pewnie zastanawiacie się po co Kasieńka pojawia się w moich skromnych progach ? Odpowiedź jest bardzo prosta. Zapieram ją do Katowic, na mecze chłopaków. To od zawsze było jej marzeniem, a przecież marzenia trzeba spełniać. Ale wiecie iż mój kochany tatuś zawsze musi wywinąć akcję i powiedział, że samej mnie nie puści, a tym bardziej pociągiem i to z Kaśką, z którą zawsze mam jakieś odchyły.. nie wiem co mu się stało, ale przemilczmy to. Tak więc wybłagałam u Piotrka jeszcze jeden bilet i zabieram Mateusza. Ale to jeszcze nie koniec, bo do Katowic pojedziemy razem z moim tatą i Joanną. Cudownie, prawda? Od zawsze marzyłam o takich wakacjach z rodzinką. Chociaż tyle, ze starsze pokolenie da nam odpocząć i zajmie się zwiedzaniem cudownego miasta Katowice.. bo przecież tam jest tyle do zobaczenia... 

***

- problemy na piątej - zaśmiał się Matti. 
- KAŚKAA !  - krzyknęłam gdy tylko moja przyjaciółka znalazła się w polu mojego widzenia
- MAJTEEEK ! - wpadła mi w ramiona oddając przy tym swoją walizkę "biednemu" Mateuszkowi.
- no kochani do samochodu ! - zarządziłam.
Szłam z Katarzyną na przodzie, a za nami włóczył się Mat ciągnąc bagaż mojej przyjaciółki. Jedak nie ma to jak go wykorzystywać na każdym kroku. 

***

Dojechaliśmy do domu. Z Kaśką od razu udałyśmy się na mały shopping, zostawiając Mateusza z obiadem. Ale przecież nikt mu nie kazał, sam chciał się wykazać.. Czyżby chciał zaimponować Kasieńce ? 
Przez dobre trzy godziny chodziłyśmy bez celu po Centrum Handlowym, aż w końcu z transu wyrwał mnie telefon. Wróciłyśmy więc na wykwintny obiad, który składał się ze spaghetti. 
Całe popołudnie spędziliśmy na plaży, opalając się i grając z chłopakami w siatkówkę. Karol jak zwykle zalecał się do mojej przyjaciółki, ale teraz dodatkowo doszedł jeszcze morderczy wzrok Mateusza.
- bracie, czyżbyś się zakochał  ? - szturchnęłam go trochę za mocno, bo wylądował na piasku
- siostro, ale dlaczego tak sądzisz ? - popatrzył na mnie "spode łba"
- widzę jak patrzysz na Kejti
- wydaje Ci się - machnął ręką
- nie wydaje mi się. Sama tak patrze na Piotrka, a przecież ja kocham Pita, więc ty musisz kochać Kaśkę.
- możemy o tym nie rozmawiać ?
- jak chcesz braciszku, ale pamiętaj zawsze możesz do mnie przyjść i pogadać - klepnęłam go w ramię.

***
- no dziewczyny ładujemy się do samochodu, chyba nie chcecie się spóźnić ! - no tak, mój wspaniały tata, jak zwykle musi na nas krzyczeć z samego rana. 

Mamy czwartek. Godzina punkt 8:03. Przewidywany czas wyjazdu 8:10. Przewidywany czas dojazdu : 16 z minutami.
Usiadłam razem z resztą młodzieży na tylnych siedzeniach i jakoś udało mi się wcisnąć Kaśkę w środek, a by Matti miał do niej bliżej. Bo co jak co, ale wyswatać ich to ja muszę. 
Po kilku godzinach jazdy moja przyjaciółka już smacznie spała oparta o ramię mojego przyszywanego brata.  Nie było sensu budzić jej na postoju, więc sama poszłam do sklepiku na stacji benzynowej i zakupiłam zapas jej ulubionych ciastek i żelków. Gdy tylko się obudziła włączyłyśmy laptopa i dzieląc się słuchawkami od mojej MP4 oglądałyśmy film i zajadałyśmy się kalorycznymi słodkościami. 
- Rej, patrz jesteśmy w Łodzi ! - krzyknęła wskazując na zieloną tabliczkę
- Majchrzak i co mnie to  ? - warknęłam i z powrotem włożyłam do ucha słuchawkę, którą ona wyrwała mi przez swoje nie okrzesane ruchy
- Bełchatów jest tak blisko.. - westchnęła i zaczęła marzyć o niebieskich migdałach 
- ci ma Bełchatów do Łodzi ? - wtrącił się Matti
- już wiem ! - krzyknęłam jakbym odkryła Amerykę - Skra Bełchatów - puknęłam się w czoło - i twój Winiarski...
- pierwszy raz zobaczę go na żywo - rozpłynęła się, kątem oka spojrzałam na Mateusza kręcącego z politowaniem głową
- jak będziesz grzeczna to może załatwię Ci nawet to, że go dotkniesz  - zaśmiałam się
- trzymam Cię za słowo.
Dalsza podróż minęła już spokojnie. Bez zachwycania się sąsiednimi miejscowościami. Tak więc, według planowanego czasu dojechaliśmy pod hotel. Wspaniałomyślny Ignaczak zabukował nam pokoje w tym samym hotelu co oni i jeszcze na tym samym piętrze. To znaczy ja, Kaśka i Mateusz mieliśmy na tym samym piętrze, a tata i Aśka piętro niżej. Czyż to nie cudowna wiadomość ? 
W recepcji tata podał swoje dane i odebraliśmy klucze od pokoju. Niepostrzeżenie przemknęliśmy przez korytarz i odnaleźliśmy nasz pokój. Z niemałymi trudnościami otworzyliśmy drzwi. 
Ale tego co było wewnątrz nawet na snach się nie spodziewałam. 


_________________________________________________
dzisiejszy rozdział troszkę inny, ponieważ musiałam przyśpieszyć akcję.
osobiście mi się nie podoba i czuję, że powoli się wypalam i brak mi pomysłów, nie tylko na to opowiadanie, ale i na inne. Dochodzi jeszcze brak czasu i nieumiejętność rozplanowanie go. No tak, cała Magdalena :) 
Myślę, że nie zlinczujecie mnie za to coś co powstało na górze (chociaż spróbujcie, proszę)
Do następnego :)
jutro spotkamy się w opowiadaniu o Magdzie i Łukaszu.

Pozdrawiam, 
brakowenna M. 


czwartek, 7 lutego 2013

ROZDZIAŁ 39, ty możesz mnie wykorzystywać zawsze

Pożegnałam się z rudowłosą Anną, na którą czekał już jej chłopak. Patrząc jak dziewczyna ląduje w ramionach ukochanego od razu przed oczami ukazał mi się Piotrek. Aa ! Właśnie, Piotrek! Szybko wpisałam jego numer telefonu, który o dziwo (!) znałam już na pamięć.
- no wreszcie się odezwałaś - w jego głosie słychać było ogromną ulgę, jakby wielki głaz spadł mu z serca.
- tak jestem już w Gdańsku, czekam aż po mnie przyjadą..
- poinformuj mnie jak będziesz już w domu. Ja muszę kończyć, bo zostało mi pakowanie..
- a właśnie Piotrek, bo ja chyba nie wzięłam tych biletów..
- o faktycznie, leżą na komodzie. Dostaniesz je na miejscu. Tylko zastanów się kogo zabierzesz. Miłej nocy Kruszyno. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Mutancie - zaśmiałam się i zakończyłam połączenie.
Usiadłam na dworcowej ławeczce i czekałam. Po pięciu minutach pojawił się mój kierowca.
- daj, ja wezmę torbę - oznajmił i przejął moją walizkę - nawet nie spodziewałam się że to po mnie zadzwonisz. Dlaczego nie wróciłaś z Nowakowskim? - dopytywał
- a tak jakoś wyszło. Nie znam nikogo z prawkiem - delikatnie się uśmiechnęłam i wsiadłam do samochodu.
- przecież Łukasz zdał ostatnio.. a z tego co mi wiadomo to ten twój Mateusz właśnie zaczyna kursy - odpalił silnik
- nie gadałam z nimi przez cały tydzień.. muszę nadrobić - zaśmiałam się
Włączyliśmy się do ruchu i przy rytmach najnowszych piosenek przemierzaliśmy gdańskie ulice.
- pokłóciliście się ? - spytał, przerywając przy tym błogą ciszę
- nie. Skąd Ci to przyszło do głowy ?
- no bo to trochę dziwne.. wywiózł Cię, a nie potrafi odwieźć z powrotem do domu.
- po prostu on jutro wyjeżdża na zgrupowania i chcąc mnie odwieźć praktycznie musiałby non stop siedzieć za kółkiem..
- ach, a ty nie chcesz go narażać na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, tak ?
- zgadza się.
Reszta trasy Dworzec - Osiedle Kopernika minęło nam w zupełnej ciszy, gdyż nawet radio zamilkło. Po wyjściu z samochodu zaczęłam mocować się z bagażnikiem samochodu. Gdy już uporałam się z jego otworzeniem przyszła kolej na wyjęcie ciężkiej walizki. Na szczęście Kuba przyszedł mi z pomocą i zaniósł torbę pod same drzwi. W torebce znalazłam klucze i otworzyłam dom.
- pomógłbyś mi wnieść ją jeszcze na górę ? Bo sama nie dam rady.. a tata jest u Aśki, bo Mati nocuje u kumpla.. Obiecuję, że to już ostatni raz kiedy Cię wykorzystuje.. - uśmiechnęłam się do chłopaka
- ty możesz mnie wykorzystywać zawsze i wszędzie.. - zaśmiał się głupkowato
- będę pamiętać .
Odsunęłam się, robiąc mu miejsce, aby swobodnie przeszedł w stronę schodów. Wpuściłam do domu Heksę, która głośno skomliła przed tarasowymi drzwiami. Jak zwykle psina przywitała mnie merdającym ogonem.
- no mała, chyba tatuś Cię nie głodził, prawda? - nachyliłam się na psem i zaczęłam go głaskać. Muszę przyznać, że Heksa strasznie szybko rośnie.
- a ty już nie masz co robić, tylko do psa gadasz ? - Kuba stanął za mną i zaczął się ze mnie nabijać.
- no widzisz wszyscy mnie zostawili - chlipnęłam
- niestety, ja też się będę zbierał.. mamy już prawie dwudziestą drugą -wskazał ręką na zegarek.
- dzięki za wszystko - odprowadziłam go do drzwi i w ramach podziękowania pocałowałam go w policzek
- śpij dobrze, Majka - rzucił i wyszedł.
Pobiegłam na górę i przebrałam się w piżamę, którą tworzyła pitowa koszulka przesiąknięta zapachem jego perfum. Wzięłam do ręki telefon i wystukałam SMSa do siatkarza.

Jestem już w domu :) Widzisz.. nic mi się nie stało. nie musiałeś się martwić. 

Po chwili dostałam odpowiedź.
Wolę mieć pewność nigdy nic nie wiadomo

Oj tam, oj tam :) idź lepiej spać, abyś jutro był w pełni sił.

Nie mogę spać, gdy nie ma Cię obok.

Nie żartuj sobie Nowakowski, jakoś wcześniej potrafiłeś.

Wcześniej cię nie znałem, panno Rej. I muszę przyznać, że nie widzimy się dopiero od jakiś dwunastu godzin a ja już nie mogę sobie znaleźć miejsca.

W Spale szybko zapomnisz. Trener zamęczy Cię treningami, gdyż masz być najlepszy.
A teraz do łóżka i spać. Napisz mi jak jutro już dojedziesz.

oczywiście kochanie. Dobranoc ;*

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i opatulona kołdrą usnęłam. 

Rano obudził mnie szczęk upadających kluczy. Zaspana zeszłam na dół, gdzie zastałam mojego tatę. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. Później udałam się do kuchni, gdzie nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i razem z Heksa wyszłam do ogrodu. Usiadłam na huśtawce i obserwowałam jak pies biega w tą i z powrotem. 
- ja wychodzę do pracy, kochanie, będę o 16 - usłyszałam głos ojca, a potem trzask drzwi. 
Więc mamy kilkanaście minut przed ósmą. Cały dzień przede mną, a ja nie mam żadnych planów. Z powrotem udałam się do kuchni, gdzie wyjęłam z lodówki musli i jogurt. Znów usiadłam na tarasie i zaczęłam konsumować moje śniadanie. Nagle Heksa kilka razy zaszczekała i pobiegła przed dom. Zaciekawiona jej nieoczekiwanym zniknięciem poszłam za nią. 
No tak, przed furtką do domofonu dobijali się Łukasz i Mateusz. Widząc nieogarniętą mnie chłopaki wpadli w niepohamowany śmiech. Za co szybko ich zganiłam i pod groźbą nie wpuszczenia ich na posesję zaprzestali swojego napadu histerycznej głupawki. 
- no laska, to gdzie dzisiaj wybywamy  ?  - zagaił Łuki siadając wygodnie na mojej huśtawce
- ja to bym chętnie poszła na plaże - zamyśliłam się
- tylko lepiej się przebierz, bo wszystkie mewy wystraszysz - Mati wystawił swój "piękny" język na światło dzienne. 
- zadzieram kiece i lecę - rzuciłam w wbiegłam do domu.
po schodach na górę. Do swojego pokoju i do garderoby. Założyłam bikini, na które narzuciłam zwiewną koszulę i krótkie szorty. Do obszernej typowo plażowej torby włożyłam okulary przeciwsłoneczne, krem chroniący przed zbytnim opaleniem się, ręcznik, telefon i aparat. Po drodze zahaczyłam o kuchnię i zabrałam z lodówki butelkę zimnej wody. Zamknęłam dokładnie dom i udałam się razem z chłopakami w stronę plaży.
- brakowało mi tego słońca - westchnęłam mrużąc oczy przy wpatrywaniu się w mocno świecące koło na niebie
- Rzeszów, to jednak nie Gdańsk - podsumował Wilczyński. 
- ale Rzeszów też jest piękny - dodałam
- nie tak piękny jak Gdańsk - oczywiście Mateusz musi mieć inne zdanie niż ja.. no zero "siostrzanej" lojalności. 
Weszliśmy na ciepły piasek, gdzie od razu zdjęłam moje japonki. Oczywiście ruszyliśmy do naszego prywatnego miejsca na plaży, koło siatkarskiego boiska. Ni wiem dlaczego akurat tam. Przecież nasze kontaktu z Kubą i bandą nie są jeszcze idealne. Może to kwestia przyzwyczajenia. Rozłożyłam swój ręcznik i z pomocą Matiego nasmarowałam się balsamem. Wystawiłam pyszczek do słońca, a chłopaki postanowili poodbijać żółto-niebieską Mikasą. W międzyczasie Piter poinformował mnie iż dotarł już na zgrupowanie oraz, że rzeszowscy siatkarze nie darują mi tego wyjazdu bez pożegnania. Bywa, muszą przeżyć. 
- chodź z nami zagrać.. - obok mnie zjawił się.. Kuba.. Nawet nie zauważyłam jak dołączył do Łukiego i Mata razem z całą swoją zgrają.
- nie daj się prosić - zajęczał Wojtek 
Rzuciłam cichy wulgaryzm i weszłam na wyznaczone grubymi liniami pole boiska. Do późnego wieczora grałam z chłopakami w plażówkę, potem postanowiliśmy się rozejść, aby za chwilę znów spotkać się na imprezie w jednym z gdańskich klubów.

Nasze kontakt powoli zaczęły się naprawiać. Można powiedzieć, że nasza przyjaźń przeżywała swego rodzaju ewolucję. Siatkarze z każdą minutą zaczynali akceptować koszykarzy. I oby tak już było zawsze. 

wtorek, 5 lutego 2013

ROZDZIAŁ 38, Majeczko, wkopałaś się

Całą sobotę spędziliśmy na spacerach i siedzeniu przed telewizorem. To był mój ostatni dzień w Rzeszowie. Jutro kilka minut po 9 mam pociąg do Gdańska. Perspektywa blisko trzynastu godzin spędzonych w wagonie nie jest może zbyt przyjemną wizją powrotu, ale przynajmniej odciążę trochę Piotrka.
- jesteś pewna, że nie chcesz abym Cię zawiózł ? -zapytał gdy układaliśmy się już do snu - gdybyśmy teraz wyjechali.. rano bylibyśmy na miejscu..
- panie Nowakowski, niech pan mi nie komplikuje życia. Wszystko już zaplanowane, bilet zarezerwowany.. nie ma zmiłuj - przykryłam się szczelnie kołdrą
- Majka, ja się po prostu o Ciebie boję.. Tak wiem zaraz zaczniesz mi prawić kazanie, że jesteś już duża bla bla bla.. ale po prostu nie wybaczyłbym sobie gdyby podczas tej twojej podróży coś Ci się stało.Przywożąc Cię tutaj wziąłem na siebie odpowiedzialność za twoją małą osóbkę.
- Misiek wszystko będzie dobrze - pocałowałam go w policzek
- w razie czego dzwoń.. przyjadę nawet w środku nocy
- to raczej nie będzie potrzebne.


Niedzielny poranek. Większość ludzi wyleguję się brzuchem do góry na swoich łóżkach. Niestety ani mi, ani Piotrkowi nie było to dane. Od siódmej biegałam po mieszkaniu i pakowałam swoje rzeczy, a Piter szykował mi wałówkę na podróż. Do torebki wrzucił mi kilka własnoręcznie zrobionych kanapek, żelki, ciastka i butelkę wody mineralnej. Po ósmej opuściliśmy ciepłe "cztery kąty" piotrkowego mieszkania i pojechaliśmy na Dworzec Centralny w Rzeszowie.
- na pewno jesteś pewna ?
- Piotreeeek! - jęknęłam wysiadając z auta
- no ja się chcę tylko upewnić - podrapał się po karku i wyciągnął moją walizkę z bagażnika
- upewniam cię, że jestem pewna.. a teraz chodź bo muszę jeszcze odebrać bilet - chwyciłam go za rękę i zaciągnęłam do kasy.
Podałam swoje dane i odebrałam jakże cenny prostokącik. Udałam się na odpowiedni peron i razem z środkowym zaklepaliśmy jedną z dworcowych ławeczek. Oparłam głowę o Jego ramię i oczekiwałam na przyjazd pociągu. Niby to był tylko pół godziny, ale gdzieś w głębi siebie chciałam aby to trzydzieści minut stało się wiecznością.
- nie chcę się z tobą rozstawać - szepnęłam chwytając jego dłoń.
- przecież my się nie rozstajemy - uśmiechnął się.
- ale, noo, ja będę tęsknić.. - poczułam jak łza za łzą kolejno spływają po moich policzkach.
- ej skarbie co jest? - uniósł mój podbródek do góry - wszystko będzie dobrze. widzimy się przecież w Katowicach.. a to już za jakieś trzy tygodnie ?
- pytasz czy stwierdzasz ?
- stwierdzam - zaśmiał się i musnął moje wargi swoimi.
Czas oczekiwania na przyjazd mojego środka lokomocji zleciał jak z bicza strzelił. Zaraz po tym jak po całym dworcu rozległ się głos spikerki, że mój pociąg za chwile pojawi się na peronie. Stanęłam na przeciwko Piotrka i mocno się do niego przytuliłam
- Kocham Cię - wspięłam się na palce i nieśmiało
- Ja Ciebie też. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Nasze usta znów poczuły swój smak. Delikatny pocałunek przeradzał się w coraz bardziej namiętny. Niestety to co piękne szybko się kończy. Ostatni raz przytuliłam się do Nowakowskiego i chwytając rączkę walizki ruszyłam w stronę wejścia do mojego wagonu. Przed samymi schodkami odwróciłam się jeszcze w stronę siatkarza i pomachałam mu. Ten, ku mojemu zaskoczeniu, podbiegł do mnie i jeszcze raz przytulił moje kruche ciało. Ze łzami w oczach odnalazłam swój przedział i z niemałą trudnością wpakowałam walizkę na półkę. po raz ostatni wyjrzałam przez okno na peron, który powoli znikał.. Stał tam, ciągle tam stał. Otarłam mokre policzki. Wzięłam do ręki mój telefon, gdzie już czekała na mnie wiadomość od mojego Piotrka.

ja już tęsknie... Miałbym do Ciebie prośbę. 
Wysyłaj mi co godzinę esemesa.. chcę być pewny że nic Ci nie jest.

oczywiście. Kocham Cię. do usłyszenia za godzinę.

Już chcesz się mnie pozbyć? :(

Nie, po prostu do mojego przedziału dosiadł się właśnie przystojny brunet 
i trochę trudno jest mi utrzymać z nim kontakt wzrokowy
 jak ciągle patrzę się w wyświetlacz telefonu.

Majka.. powiedz, że żartujesz... 

no jasne głupku :* 

uff. a już się bałem.. Do usłyszenia za godzinkę.
 Jezu ja nie wiem jak ja bez Ciebie wytrzymam..

Proszę mi ładnie ćwiczyć na tym zgrupowaniu i z Toronto przywieźć komplet punktów.

oczywiście. kurde.. mam przesrane. 
Bartman i reszta dowiedzieli się, że wyjechałaś bez pożegnania.

ach, jak ja lubię gdy masz kłopoty :) 

idę się tłumaczyć. Za godzinę widzę wiadomość.. Kocham Cię :*

jasne, tato.. :D

Miła konwersacja na osłodę łez i tęsknoty za ukochanym  - zawsze spoko. A tak na marginesie wracając do nowego "lokatora" mojego przedziału. "Przystojny brunet" ma długie kręcone rude włosy, mnóstwo piegów i jakieś 1,65 m wzrostu. I z tego co już udało mi się dowiedzieć ma na imię Ania i spędzę z nią resztę podróży do Gdańska. Godzina leciała za godziną, a morze było coraz bliżej. 
Godzinę przed dotarciem na ostatnią stację zadzwoniłam do ojca, który o dziwo.. nie mógł mnie odebrać.. Czujecie to? Spędzał sobie właśnie upojny wieczór z Joanną i był pod wpływem alkoholu. 
No Majeczko, wkopałaś się. Piotrek Cię zabiję jak się dowie, że nie zorganizowałaś sobie przejazdu. W ostateczności mogę przecież zamówić taksówkę, ale to wyniesie mnie majątek. Znalazłam w spisie kontaktów odpowiedni numer i bez wahania nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- haloo ? - usłyszałam jego głos w słuchawce
- hej, tu Majka.. mam taką małą prośbę.. Nie odebrałbyś mnie z dworca ? 
- jasne. Zaraz będę.