czwartek, 17 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 32.

Wyszłam z mieszkania i zarzuciłam kaptur bluzy na głowę. Z nieba coraz częściej spadały krople deszczu. Rozpętała się niezła ulewa. Ale miałam to gdzieś. Szłam dalej. Nie myśląc o tym że przemokłam już do suchej nitki. Ciągle miałam w głowie słowa Bartmana. Może i faktycznie on miał rację. Może ja jestem za młoda. Piotrek w tym roku kończy dwadzieścia pięć lat. Chce się zaangażować, założyć rodzinę. A ja? Ja mam ledwie osiemnaście lat. Moim priorytetem jest szkoła, a nie założenie rodziny. Tylko że jest jeden malutki, malusieńki problem. Taki tyci tyci. Ja się chyba zakochałam.. zakochałam się w Piotrze Nowakowskim. Ale nie tak jak zwykła fanka, która jest zauroczona jego wspaniałą grą, muskularną budową ciała i nieziemskimi rysami twarzy. Ja go kocham tak inaczej. Tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochałam.
- Majka, wreszcie Cię znalazłem! - obok mnie pojawił Piotrek - wróć ze mną do domu. Porozmawiajmy na spokojnie.
Wokół nas zgromadziło się nieźle kółko różańcowe. Wszyscy z zapartym tchem czekali na decyzję którą podejmę. Czułam się strasznie dziwnie. Nie mogłam znieść wzroku tych wszystkich ludzi. Przerzucałam wzrok z osoby na osobę. Starsze kobiety kiwały głowami w stronę Piotrka, dając mi do zrozumienia że mam mu ulec. Młodsze fanki Nowakowskiego mogłyby zabić mnie spojrzeniem.
- Majka.. wszystko już będzie dobrze. Nie płacz - przytulił mnie do siebie
- nie płacze. To tylko deszcz - uśmiechnęłam się lekko.
Pociągnęłam nosem. No fajnie. Jestem przemoknięta i prawdopodobnie chora. Pit widząc mój stan ściągnął swoją bluzę i narzucił na moje ramiona. Okrągły wieniec gapiów zaczął się przerzedzać.
- dziękuje.
- wracajmy - objął mnie ramieniem - nie chce żebyś była chora.
Deszcz zaczął ustawać. Niby mamy początek lipca ale pogoda jest jak wczesną wiosną lub jesienią. Ciemne chmury zakryły słońce co jeszcze gorzej wpływało na mój nastrój.
Weszłam do mieszkania i od razu rzuciła mi się w oczy twarz Bartmana. Tego Bartmana przez którego jak głupia opuściłam mieszkanie. Ale ja po prostu inaczej nie mogłam. Musiałam jakoś odreagować.
- Maja, ja Cię bardzo przepraszam. Nie chciałem żeby to tak wyszło.
- przeprosiny przyjęte - uśmiechnęłam się do niego. Ale po chwili przeszły mi dreszcze i głośno kichnęłam.
Piotrek przyniósł mi jakieś suche ubrania i szybko kazał się przebrać. Zbyszek w tym samym czasie skoczył do apteki. Tak, mnie też to zdziwiło.. z własnej nie przymuszonej woli zaoferował pomoc dziewczynie swojego kumpla, którą chwilę wcześniej próbował wybić mu z głowy. Gdy tylko zmieniłam mokre ubrania na cieplutkie dresy i piotrkową koszulkę usiadłam na kanapie z kubkiem gorącej herbaty. Sekundę później do mieszkania wpadł Zibi z reklamówką tabletek, syropów i jakiś saszetek. Doktor Nowakowski od razu zaparzył mi ziółka, rozpuścił biały proszek i wydzielił kilka tabletek.
- poradzicie sobie dzieciaki? - zaśmiał się Barman żegnając się z nami.
- chyba tak. Wrazie czego będziemy dzwonić - rzucił Piter.
Zbigniew opuścił mieszkanie środkowego. Piotrek usiadł obok mnie i przysunął się jak najbliżej mógł.
- Nowakowski ty lepiej się odsuń bo cię zaraże - odepchnęłam go lekko od siebie tak że położył się na sofie.
Jednym spytnym ruchem pociągnął mnie za sobą tak że wylądowałam na jego torsie.
- pieprzyć chorobę - wyszeptał mi do ucha i namiętnie pocałował.
I teraz przemknęło mi przez głowę to czego bałam się najbardziej. Stosunek płciowy. Odepchnęłam tą myśl jak najdalej i powoli zeszłam z klatki piersiowej siatkarza. Usiadł i okryłam ciało ciepłym pluszowym kocem. W roku znalazłam logo ASSECO Resovii Rzeszów.
- nawet koce macie klubowe ? - podstawiłam mu pod nos ciemny pled.
- dziewczyno my nawet bokserki mamy klubowe - zaśmiał się - chcesz zobaczyć?
- nie dzięki - uniosłam brew do góry.
Sięgnęłam po paczkę chusteczek i dokładnie wysmarkałam nos. Siedzieliśmy w ciszy. Ja nie miałam siły się odezwać, Piotrek nie wiedział jak zacząć temat. Chciałam przerwać tą krępującą chwilę i sięgnęłam po pilot do telewizora. Już miałam włączać odbiornik ale Nowakowski szybko odebrał mi czarny prostokąt z guziczkami.
- Majka, chcę żebyś wiedziała, że różnica wieku między nami nie sprawia mi problemu. No chyba że tobie to nie odpowiada - powiedział niepewnie spuszczając głowę na dół.
- Piotrek, kocham Cię.
Sama nie mogłam uwierzyć w to co powiedziałam. Jakoś tak te słowa same opuściły moje usta. Ale nie żałowałam. Byłam szczęśliwa że wreszcie to z siebie wydusiłam. Środkowy ocknął się i podniósł swoją blond czuprynę do góry. Napotkałam jego niebieskie oczy. Oczy przepełnione niepewnością, troską i miłością.
- Piotrek powiedz coś..
- Ja.. Majka.. ja nie mogę uwierzyć.. to jest najpiękniejsza chwila w moim życiu.. - jednym pewnym ruchem przytulił mnie - kocham Cię Maj.
- ja ciebie też Pit - wyszeptałam mu wprost do ucha.
Oparłam głowę o ramie siatkarza i włączyłam telewizor. Nowakowski szybko przechwycił pilot i zaczął skakać z kanału na kanał. Zatrzymał się na jakimś filmie. Nudnym filmie. Bardzo bardzo nudnym filmie. Zanim seans się zaczął ja już spędzałam czas z moich kochanym Morfeuszem.

Obudziłam się i myślę sobie jaki piękny ranek, a tu już popołudnie. Przespałam cały dzień. Fajnie. Zarzuciłam na siebie dresową bluzę i wyszłam z sypialni. W mieszkaniu cicho i głucho, a Pita nie ma. Na kuchennej wyspie zostawił kartkę w której poinformował mnie że wyszedł na zakupy. Obok zostawił mi porcję leków i kilka kanapek. Zjadłam przygotowane przez siatkarze śniadanie. Co z tego że jest grubo po szesnastej a ja jem śniadanie. Wakacje przecież mam, co nie? Później łyknęłam sobie tabletki
Wyszłam na balkon. Promienie zachodzącego słońca przyjemnie oświetlały moją cerę. Pogoda niczym nie przypominała wczorajszej ulewy. No tak, przecież po burzy zawsze wychodzi słońce. Wróciłam do sypialni i przebrałam się w rurki z cienkiego materiału. Pozbyłam się pitowej koszulki, zamieniając ją na zwiewną koszulę. Przeczesałam włosy, które później związałam w koka. Wyszłam z kamienicy i bez celu przemierzałam rzeszowski rynek. Usiadłam na ławce w pobliżu fontanny i napawałam się słonecznym powietrzem. W pewnym momencie mój bystry, sokoli wzrok wypatrzył Piotrka. Stał jakiś metr ode mnie więc dlatego go zauważyłam. Gapiłam się na niego kilka minut. A on twardo wpatrywał się w ekran telefonu. Postanowiłam zrobić mu kawał i szybko znalazłam w kontaktach jego numer. Odebrał po dwóch sygnałach

//
- Piotrek gdzie ty jesteś? Boję się.. ktoś się dobija do mieszkania..
- Majka spokojnie już idę.
//

Rozłączyłam się i wybuchłam śmiechem. Piotrek jak oparzony wbiegł do kamienicy. Pobiegłam za nim i zastałam go już w mieszkaniu. Biegał po wszystkich pomieszczeniach co chwilę wykrzykując moje imię. Oparłam się o framugę drzwi wejściowych i znów zaczęłam się śmiać. Pit właśnie przemierzał dystans sypialnia-salon więc szybko mnie ujrzał.
- Majka nic ci nie jest? Wszystko w porządku? Co się stało? - zasypał mnie pytaniami nie przestając tulić do siebie mojego drobnego ciała. Nie mogłam mu odpowiedzieć bo ciągle się śmiałam - zabije cię kiedyś Majka.. zabije.
- gdybyś widział swoją minę - zaczęłam parodiować zachowanie siatkarza.
- ja tu zawału dostawałem a ty sobie po prostu żarty robisz - obrażony usiadł na kanapie - a tak w ogóle to dlaczego ty byłaś na dworze?!
- bo się już dobrze czuje panie doktorze - stanęłam za kanapą i objęłam jego szyję swoimi rękami.
- Majka nie rób mi tego więcej. Nie żartuj sobie w ten sposób. Obiecaj mi to.
- obiecuje - pocałowałam go w policzek i zaczęłam wypakowywać zakupy.
Nieoczekiwanie dzwonek do drzwi rozległ się w całym domu.

2 komentarze:

  1. Z tym telefonem to nieźle zrobiłaś, haha. ;D. Ale ogólnie rzecz biorąc to rozdział bardzo mi się podoba! ;). Czekam na kolejny. ;D
    Pozdrawiam serdecznie ! ;-***

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział ,czekam na następny .! ;p

    OdpowiedzUsuń