Zignorowałam wołanie. Co jak co ale z chcę rozmawiać na samym końcu. Tylko że jemu się myślało akurat teraz.
- Majka pogadajmy - chwycił mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę
- dobra - spojrzałam na zegarek -Masz pięć minut. Śpieszę się
- powiedz mi co zrobiłem źle? Cholera jasna, spędzałem z tobą ten pieprzony czas, chodziłem na zakupy, pomagałem jak mogłem. Wyznałem ci nawet miłość przy znajomych. A ty nie chcesz ze mną być.
- no widzisz, najwidoczniej na to nie lecę.
- Majka co Ci się we mnie nie podoba ?
- co mi się nie podoba ? - powtórzyłam a on pokiwał głową - jesteś samolubnym, egoistycznym, rozpieszczonym dzieciakiem.
- a ten twój siatkarz to niby jaki jest ? - zapytał z ironią w głosie. Nieoczekiwanie obok mnie pojawił się Nowakowski z Łukaszem - Piotrek, przecież ona leci tylko na twoje pieniądze i sławę. Lepiej nie przedstawiaj jej swoim kolegą z drużyny, bo wskoczy do łóżka każdemu po kolei.
Nie wytrzymałam. Strzeliłam z otwartej dłonie w jego policzek i uciekłam przed siebie. Po chwili poczułam jak ktoś mocno mnie obejmuje i przytula do swojego ciała. Byłam lekko zdezorientowana. Jednak po chwili wszystkie obawy zniknęły, ponieważ wyczułam perfumy.
- Piotrek.. - szepnęłam
- Maja, przecież ja wiem, że tak nie jest - przytulił mnie jeszcze mocniej.
- no młoda, ale go załatwiłaś - krzyknął Łukasz - przez jakiś czas będzie miał fajną pamiątkę na twarzy. Żadna laska na niego nie poleci.
Z uśmiechami na ustach wróciliśmy do domu. Mati został jeszcze, bo spotkał się z jakimś kumplem czy coś.
Po cichu weszłam do domu aby nie obudzić taty. Tyle, że on ciągle siedział z nosem w papierach.
- tato, czy ty przypadkiem nie za dużo pracujesz ? - spytałam wchodząc do jego gabinetu. Andrzej tylko machnął ręką i życzył mi dobrej nocy.
Wyczerpana "wczołgałam" się po schodach. Wzięłam prysznic i szybko wskoczyłam na łóżko. Zaśniecie zajęło mi sporo czasu. Przed oczami ciągle miałam Kubę. Tą scenę w klubie, i tą przed nim. To było jakieś chore.. On jest jakiś chory. Oko zmrużyłam dopiero około 3 nad ranem.
Wstałam przed południem. Zeszłam do kuchni i wlałam do swojego organizmu szklankę soku pomarańczowego. Żołądek napełniłam garstką płatków kukurydzianych. Wyjrzałam przez okno i stwierdziłam, że dzisiaj jest idealna pogoda aby się poopalać. Jestem już w Gdańsku, ho i trochę, a przypominam bardziej jakiegoś Eskimosa z Syberii. Tylko wiecie co, leniwej Majeczce, nie chcę się pofatygować na plażę. Bo po co ? Jeżeli można opalać się na balkonie ! Szybko założyłam swój strój kąpielowy. Wzięłam górę bez ramiączek i już po chwili wylegiwałam się w słoneczku na leżaczku. "Po upływie 15 minut i wypiciu 2 litrów wody, obróciłam się na brzuch i tym razem opalałam plecy. Końcowy efekt i tak pewnie nie będzie zbyt rewelacyjny, bo słońce nie bardzo lubi mój typ karnacji. A szkoda.
- Majka, nie leniuchuj ! - usłyszałam krzyk dochodzący z ogrodu. Ten głos i śmiech rozpoznam wszędzie. Nowakowski.
- Ja nie leniuchuję, ja mam włączony tryb oszczędzania energii - krzyknęłam i podniosłam się z leżaka. podeszłam do barierki. Oprócz Piotrka zjawił się również Łukasz, który teraz ganiał po całej posesji Heksę. Mądry piesek, zabrał mu jednego z jego japonek.
- kolejny klasyk z kwejka - mruknął Pit. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi tarasowe. po drodze zahaczyłam o kuchnię i wyjęłam coś zimnego do picia.
- co was do mnie sprowadza ? - zapytała sącząc przez słomkę zimny sok pomarańczowy.
- ubrałabyś się może - Łukasz zakrył oczy ręką i wrócił do biegania za moim psem.
- Wilczyński, a ty w życiu dziewczyny z bikini nie widziałeś ? - zaśmiał się środkowy naszej reprezentacji. Łuki tylko wywrócił oczami , po czym sprytnie wyrwał z pyska Heksy swojego buta.
- więęęęęc ? - zapytałam sprytnie przedłużając samogłoskę 'ę'.
- idziemy na plaże - oznajmił Piter
- dzięki, ale jak widzisz, plażę to ja mam na balkonie - mruknęłam i wróciłam do domu, zamykając drzwi na taras. Wystawiłam chłopakom język i zniknęłam w kuchni przygotowując sobie kolejną szklankę soku. Upał dziś na prawdę doskwierał. Nowakowski zaczął walić pięściami w szklane drzwi abym je otworzyła, a Łukasz obiegł cały dom sprawdzając czy przypadkiem inne wejście nie jest otwarte. Zignorowałam ich i wygodnie rozsiadłam się na kanapie w salonie. W końcu, choć jeden dzień to chyba mogę sobie odpocząć, co nie ? Kątem oka zauważyłam, że chłopaki odpuszczają i zrezygnowani kierują się ku wyjścia z mojej posesji. Coś szybko się poddali - pomyślałam - przecież to trochę nie w ich stylu. W siatkówce walczy się, przecież do końca i o każdą piłkę. Ale w końcu, choć dzisiaj odpocznę sobie od tych wariatów. Mój żołądek oznajmił iż pora go nakarmić. Ale jak zwykle Majeczka ma tryb oszczędzania energii i nie zamierza robić całego obiadu, o nie ! Przecież, każdy wie, że lepiej zapchać swój organ zwany żołądkiem suchymi płatkami kukurydzianymi, które tak fajnie chrupią. Z całą paczką cornflakes usiadłam przed telewizorem. Znalazłam nawet fajny film, tylko jak go oglądać, jeżeli co chwilę słychać trzaskanie płatków w buzi. No totalna załamka.. Zrezygnowałam z płatków i przerzuciłam się na żelki. A co ! jak szaleć to szaleć. Nagle poczuła dwie dłonie na swoich ramionach. No muszę przyznać, że serce biło mi jak opętane. Strach wychodził mi oczami, ale przecież nie mogłam dać tego po sobie poznać. Obróciłam się, a za mną stał Piotrek i Łukasz.
- ale jak wy tu ? - zapytałam oszołomiona
- przez balkon - Nowakowski wyszczerzył się i po chwili całą trójką obżeraliśmy się żelkami oglądając TV.
- a wiecie, że żelki są zrobione z..
- wieeemy - jęknęli przerywając mi moją bardzo mądrą wypowiedź.
Zrezygnowana wstałam z kanapy i pobiegłam do swojego pokoju. W garderobie wrzuciłam na siebie szorty i T-shirt. Wychodząc z pokoju chwyciłam jeszcze lustrzankę. W przedpokoju natknęłam się na tatę. Wymieniłam z nim dwa słowa i wyciągnęłam chłopaków na małą sesję zdjęciową. Bo przecież moja 'ściana' sama się nie zapełni.
Haha ;D
OdpowiedzUsuńChłopaki nigdy nie odpuszczą! ;)
A Kuba hmm.. szkoda mi na niego słów.. :)
Ogólnie genialnie napisany rozdział! ;*