Gdy tylko weszłam do domu opadłam zmęczona na łóżko. Miałam chwilę refleksji. Przemyślałam i przeanalizowałam każdy wyraz wypowiedziany przez moją rodzicielkę. Jednak w głowie co chwilę jak echo odbijały mi się jej dwa słowa. 'Agata Carter. Agata Carter'. Jej ślub przejął mnie bardziej niż jej choroba. Jednak najbardziej i tak bolało mnie jej zniknięcie.
Zmotywowana SMS od Piotrka wstałam i wzięłam szybki prysznic. Wyruszyłam włosy i zawitałam do garderoby. Dlaczego jak zwykle nie mam się w co ubrać ?! Dlaczego, Panie Boże, tak pokarałeś kobiety i teraz musimy 3 godziny wybierać odpowiednie ubrania. Przewertowałam wszystkie półki z ubraniami, dzięki czemu w garderobie zrobił się niezły Sajgon. Ale przecież jakoś trzeba wyglądać. Ja mam to zadanie bardzo utrudnione. Nie dość, że z moimi jakże cennymi 176 centymetrami jest wielki problem, to jeszcze dodatkowo dochodzi do tego mój osobisty styl. Jestem dziewczyną, ale nie kręcą mnie kobiece wdzianka, sukienki i spódniczki. Ubieram to tylko jak muszę, gdy sytuacja na prawdę tego wymaga.Tym bardziej nie 'udekoruję' mojej twarzy toną pudru i kilogramem malinowego błyszczyka, nie założę bluzki, w której będzie mi widać cycki.. A i nigdy w życiu nie zamierzam pozować do zdjęcia z miną kaczki ! Odradzam ten jakże dziwny grymas twarzy, polecam natomiast piękny, szczery uśmiech. O wiele lepiej czuję się w dżinsach, luźnej koszulce, czy szerokiej, podchodzącej pod męską, bluzie. W końcu zdecydowała się na abstrakcyjne legginsy, czarny top i dżinsową koszulę. Może to nie jest wymarzony zestaw na dyskotekę, ale co tam. Raz korze śmierć, jak to mówią. Ponownie zahaczyłam o łazienkę. Stanęłam przed sporych rozmiarów lustrem, przeczesałam moje blond włosy i dość widocznie przejechałam po rzęsach tuszem. Jak szaleć to szaleć. Spryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i zeszłam na dół. Zapukałam do gabinetu taty, a gdy tylko usłyszałam 'proszę' otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Andrzej siedział za biurkiem zawalony stertą papierów. Najprawdopodobniej przygotowuję się do jakiejś rozprawy.
- tato mam do ciebie dwie sprawy - zaczęłam i usiadłam na krzesełku na przeciwko niego.
- słucham.. - wtrącił i przeniósł wzrok z ekranu laptopa na mnie
- spotkałam się dzisiaj z mamą..
- czyli wiesz, że jest chora ? - wtrącił mi, pokiwałam głową i pozwoliłam mu mówić - nowotwór jest nieuleczalny. Lekarze dają jej kilka miesięcy życia, najwyżej kilka lat. Chyba, że stanie się jakiś cud.
- nie o tym chciałam rozmawiać. Rozumiem doskonale jej trudna sytuację.. ale dlaczego nam o tym nie powiedziała wcześniej tylko od nas uciekła.. Tak jakby chciała uciec od problemu. A przecież ty zawsze mówiłeś, że od problemów nie wolno uciekać, że trzeba stanąć twarzą w twarz z trudnościami i przezwyciężyć wszelkie przeciwności losu. Nie jest tak ? - nie czekając na reakcję ojca kontynuowałam - by the way, wiedziałeś, że wyszła za mąż ?
- dowiedziałem się wczoraj w trakcie naszego spotkania. Majka nie miej do niej żalu.. ona jest na prawdę w cholernie trudnej sytuacji. Czeka tylko na śmierć. Pamiętasz jak Ci mówiłem, że trzeba łapać każdą chwilę i cieszyć się nawet najmniejszą rzeczą ? Nasze życie, przecież nie trwa wiecznie, skarbie.
- a właśnie tato, jeszcze druga sprawa.. na prawdę zgodziłeś się na to abym mogła pojechać z Piotrkiem do Rzeszowa?
- a czemu nie ? Przecież nasze życie nie trwa wiecznie - zaśmiał się.
- dziękuję. Kocham Cię - podeszłam do niego i mocno go przytuliłam - wychodzę do "Siódemki". Nie wiem o której wrócę, jakby co to mam kluczę - dodałam i opuściłam dom.
Przed bramą czekał już Nowakowski i Wilczyński. Mateusz miał do nas dołączyć po drodze.
- niby najeczki ale na koturnie, czego to Ci ludzie nie wymyślą - Łukasz zmierzył mnie od góry do dołu wzrokiem - o ! patrz to są prawdziwe najacze - zaśmiał się podnosząc do góry jedną nogę i prezentując swoje zacne obuwie.
- dobra, dobra nie podniecaj się tak. pan Heniek Ci na targu sprzedał - Piotrek tryumfalnie się uśmiechnął.
- jaki pan Heniek ? na jakim targu ? paragon mam do dziś.. oryginalny sklep.. i taka zajebista ekspedientka o pięknych zielonych oczach -rozmarzył się.
- Łukasz, tu ziemiaaa - krzyknęłam, ale było już za późno.. Nasz inteligenty Wilczyński zatracił się w pięknych zielonych oczach i potknął się o.. krawężnik.. - gratuluje - westchnęłam i podałam mu rękę.
- firmowe czy nie i tak mam lepsze - Piotrek wzruszył ramionami - O Matt idzie - krzyknął i zaczął machać w stronę Mateusza.
- siema, siema - przywitał się.
- dłużeej się nie dało ? - syknął Łukasz..
- a tego co ugryzło ? - zapytał zdziwiony Mati.
- zielone oczy pana Henia - Nowakowski posłał swój markowy uśmiech numer 5.
Gdy doszliśmy do "Siódemki" i przepchnęliśmy się przez ogromną kolejkę przed wejściem (jednak nie ma to jak mieć bilety VIP, Mateusz wie jak dogodzić przyszłej siostrze) zajęliśmy jeden ze stolików. Zamówiliśmy sobie jakieś bezalkoholowe drinki. No przynajmniej mój był bez alkoholu, chyba.. A ciul z tym.
- pokaż jak się kręcisz, jak swym ciałem... - zanucił i porwał mnie na parkiet.
Łukasz i Mateusz też wyrwali jakieś laski. I zaczęło się dancefloor'owe szaleństwo. Taniec za tańcem. Piosenka za piosenką. Partner za partnerem. W końcu trochę zmęczeni usiedliśmy przy stoliku. Jednak nasz błogi spokój nie trwał zbyt długo.
- kłopoty się zbliżają - jęknął Piotrek
- o kogo Ja widzę ? - Kuba zaśmiał się szyderczo podchodząc do naszego stolika - Łukasz, a ty nadal upierasz się przy swoim i zamierzam.. mhh spędzać czas z tym marnym koszykarzem ?
- będę robić co mi się podoba - rzucił Wilczyński
- oj, bracie marnie na tym wyjdziesz - zaironizował Jakub
- Kuba czy ty nie możesz odpuścić ? Czy ty widzisz tylko czubek własnego nosa? Żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo do własnego życia i wyrażania swojego zdania. A ty nie możesz nikim rządzić ! - powiedziałam - dlaczego taki jesteś ?
- dlaczego ? - powtórzył - dlaczego taki jestem? Bo Cię kocham Majka.
Kuba odszedł kierując się w stronę baru gdzie siedziała reszta jego bandy. Siedziałam przy tym stoliku jak posąg. Nie ruszyłam się nawet o milimetr odkąd usłyszałam jego słowa. 'Bo Cię kocham'. Czy on sobie ze mnie żartuje?
- no Majka widać, że masz kolejnego adoratora - zaśmiał się Mati
- adoratora ? Chyba raczej psychopatę - rzucił widocznie oburzony Piotrek.
- co za ludzie - westchnęłam
- chcesz o tym pogadać ? - Łukasz strzelił ogromnego smile'a.
- nie dzięki. Wracam do domu - uśmiechnęłam się nikle - trzymajcie się.
Wstałam i wyszłam z klubu. W ciszy chciałam przespacerować się do domu i przemyśleć to wszystko. Bo przecież niecodziennie ktoś wyznaje Ci miłość. Niestety spokój nie był mi dany. Nawet nie odeszłam kilku metrów a już usłyszałam wołanie.
Stawiam na Piotrka, to musi on ją wołać ! ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. ;)
Pozdrawiam. ;*
twoje opowiadania czytam na okrągło i nie mogę się od nich oderwać :) przepraszam, że nie komentuję, ale zazwyczaj czytam je na telefonie.. a tam komentowanie jest troszeczkę utrudnione :D
UsuńPiotrek.. to musi być on ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!