sobota, 1 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 14, więc zostajemy w hotelu

- daleko jeszcze ? - spojrzałam na siatkarze po blisko półgodzinnej jazdy.
- jeszcze drugie tyle - uśmiechnął się, a ja cicho westchnęłam - zostajemy na noc w hotelu, czy wracamy do Gdańska ? 
- to zależy czy będziesz pił, przecież ja jeszcze nie mam prawka. 
- i tak nie pozwoliłbym Ci prowadzić mojego samochodu.
- dzięki wiesz - wytchnęłam w jego kierunku język, a on tylko ironicznie się zaśmiał. 
- więc zostajemy w hotelu - uśmiechnął się. 
- napiszę do taty, żeby się nie martwił - szybko wysłała SMSa. Odpowiedź przyszła równie szybko:
' tylko pamiętaj, że dziadkiem nie chcę jeszcze zostać ' 
- tatooo - cicho jęknęłam.
- co się stało ? - spytał z troską w głosie.
- tata powiadomił mnie, że nie chce być jeszcze dziadkiem. Nie rozumiem tych ludzi... wszyscy chcą żebyśmy byli razem.
- może do siebie na prawdę pasujemy - spojrzałam na niego kątem oka i pokręciłam głową.

Po godzinie podróży dojechaliśmy do celu. Wjechaliśmy w jedną z leśnych dróżek i już po chwili naszym oczom ukazał się ogromny pałacyk. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Opuściliśmy samochód i powoli udaliśmy się w stronę budynku.  Rodzice pary młodej przywitali nowożeńców tradycyjnie chlebem i solą, po czym wszyscy weszliśmy do ogromnej sali. Z jednej strony porozstawiane były okrągłe stoły dla gości, z drugiej ogromny parkiet i scena, na której stał już zespół muzyczny. Wszyscy ustawili się w kółko i wznieśli toast za zdrowie młodej pary. Dorota i Błażej odtańczyli pierwszy taniec, do kultowego weselnego przeboju jakim jest "Złoty pierścionek". 
Odszukaliśmy z Piotrkiem nasze miejsca. Okazało się, że dzielimy stolik z Łukaszem i Kingą oraz kuzynek chłopaków - Jankiem i jego narzeczoną Justyną. Zjedliśmy pyszny weselny tort, popijając go szampanem. Długo musiałam namawiać Nowakowskiego aby dał mi wypić chociaż kieliszek, bo w końcu jeszcze nie jest pełnoletnia. ' jeszcze niecały miesiąc ' pomyślałam. Szybko ruszyliśmy na parkiet, gdzie dłuższy czas wywijaliśmy zręcznie naszymi ciałami. Obowiązkowo zatańczyłam z Łukaszem, a potem oddałam się w ręce Piotrka. Zmęczona udałam się w stronę naszego stolika, a Pit poszedł jeszcze zatańczyć z Dorotą. Po chwili dosiadła się do mnie pani Ania. Trochę mnie to zdziwiło, ale przywitałam kobietę szerokim, ciepłym uśmiechem.
- trudno jest zataić miłość - szepnęła, a ja spojrzałam na nią z pytającym wyrazem twarzy - dziecino, przecież widać, że i ty podobasz się Piotrkowi i  on podoba się Tobie.
- ale.. 
- widzę jak na siebie patrzycie, widzę jak spędzacie razem każdą chwilę, widzę jak rozmawiacie ze sobą, widzę ile ciepła wkładacie w każde wypowiedziane słowo. 
- sądzi pani, że mogło by nam wyjść ? 
- sądzę, że będziesz matką moich wnuków - kobieta uśmiechnęła się, po czym szybko odeszła, bo zauważyła zbliżającego się Piotrka. 
- moja mam znowu mówiła Ci jak dobrze razem wyglądamy ? - usiadł na krzesełku obok mnie, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Przytaknęłam kiwając głową. Piotrek tylko cicho się zaśmiał i zaczął pałaszować przyniesione przez kelnera danie. Po paru odtańczonych weselnych przebojach i kolejnej porcji pysznych dań postanowiliśmy udać się z Pitem na spacer. Długo kręciliśmy się bez celu leśnymi ścieżkami, które obiegały kilkakrotnie pałacyk. Przystanęliśmy na tarasie i spoglądaliśmy w rozgwieżdżone niebo. Coś mi mówiło, że ta chwila zmieni wszystko. Siatkarz powoli przybliżał się do mnie. Nasze ciała dzieliły milimetry, gdy ktoś nieoczekiwanie nam przerwał. 
- oczepiny się zaczynają - zawołał uradowany Janek. 
Weszliśmy do środka. Tradycyjnie wodzirej zaprosił wszystkie panny na środek. Nie chciałam iść jednak Piotrek wypchnął mnie z stworzonego przez weselnych gości koła. Posłałam mu śmiertelne spojrzenie i stanęłam w mniejszym kółku otaczającym pannę młodą. Mężczyzna zawiązał Dorocie oczy i zakręcił ją kilkakrotnie w okół własnej osi. W końcu panna młoda wyrzuciła swój welon, który nieoczekiwanie wpadł w moje ręce. Spojrzałam na Piotrka, który szeroko się uśmiechnął. Wodzirej odsunął mnie na bok informując publiczność, że teraz zostanie wybrany mężczyzna który najszybciej stanie na ślubnym kobiercu. Tym razem wszyscy kawalerowie zebrali się wokół Błażeja, który również miał zawiązane oczy. Po długim okręcaniu wyrzucił swój krawat, który złapał nie kto inny jak Nowakowski. Z twarzy siatkarza nie znikał uśmiech. Dorota upięła na mojej głowie welon, a Błażej założył Piotrkowi krawat. Odtańczyliśmy przymusowy taniec i z bananami na twarzy wróciliśmy do stolika. Oczywiście odbyły się też inne tradycyjne weselne zabawy, np. pan młody musiał odnaleźć swoją żonę poprzez dotykanie jej kolana, a pani młoda swojego świeżo upieczonego męża poprzez ważenie jego przyrodzenia kuchenną łyżką do nalewania zupy. Zabawa była przednia i wszyscy pękali już ze śmiechu. 
Około 3 nad ranem postanowiliśmy udać się do hotelowego pokoju. Odebraliśmy od recepcjonistki klucze i po schodach weszliśmy na drugie piętro pałacyku. Otworzyliśmy drzwi pokoju numer 16 i  weszliśmy do środka.
- Piotrek, ja nawet nie mam koszulki do spania  - mruknęłam.
- oto się nie martw - uśmiechnął się i rzucił mi wyjętą z torby, uprzednio przyniesionej z samochodu, swoją koszulkę. Weszłam do łazienki i szybko się w nią przebrałam. Z powrotem znalazłam się w głównej części pokoju i szybko wskoczyłam na łóżko, które musiałam dzielić z siatkarzem. 

1 komentarz:

  1. Rozdział ciekawy, podoba mi się. ;>. Czyżby coś miedzy nimi iskrzyło ? ;>
    Czekam na kolejny i mam nadzieje, że pojawi się dość szybko. ;)
    Pozdrawiam. ;D

    OdpowiedzUsuń