czwartek, 6 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 18, przyszedłem się pożegnać

Wtulona w siatkarza usnęłam. Byłam  zmęczona dzisiejszym dniem i wylewaniem hektolitrów łez. Piotrek najwyraźniej także usnął, czułam tylko jego rytmiczne bicie serca i wyrównany oddech.
Obudziło mnie głośne chrząknięcie. Otworzyłam leniwie jedno oko i od razu je zamknęłam. Był już ranek i promienie słoneczne niemiłosiernie wpadały przez okno, odbijając się od wszystkich możliwych przedmiotów. Majka, otwieraj te oczka i zobacz kto przerywa Ci tą piękną błogą chwilę w ramionach Nowakowskiego, abyś potem mogła tego kogoś gołymi rękami ukatrupić! Zawzięłam się w sobie i otworzyłam oczy. Znudzony Mateusz siedział na fotelu co chwilę wystukując rytmicznie jakąś melodię. Widząc go uśmiechnęłam się i zdjęłam ze swojego ciała rękę środkowego. Ostrożnie opuściłam łóżko, nie chcąc go budzić. 'Wciągnęłam' Mata do łazienki.
- Maja, czy ty wiesz która godzina ? - spytał z dość surową miną co chwilę poruszając w górę i w dół prawą stopą
- nie mam pojęcie - spojrzałam w lustro i o mało nie zeszłam na zawał. Czerwone oczy, sińce i włosy jak strach na wróble. No zajebiście. Powoli zaczęłam się ogarniać, a Matti kontynuował swoje kazanie
- jest 10:50... blisko godzinę temu byliśmy umówieni! Jutro gram ważny mecz.. pamiętasz ? - kiwnęłam głową i wróciłam do mojej poprzedniej czynności, czyli rozczesywania włosów - a tak po za tym to co ten siatkarz robi w twoim łóżku.
- śpi.. nie widać ?
Gdy tylko wyszliśmy z łazienki ujrzałam rozpromienioną twarz Pita. Trochę się skrzywił widząc obok mnie Mateusza, ale szybko wyjaśniłam mu o co chodzi. Weszłam do przebieralni w celu wybrania jakiegoś sensownego wdzianka na dzisiaj. Chłopaki w tym czasie nawijali jakieś bzdety o sporcie. Okazało się, że Nowakowski jakieś tam pojęcie o koszykówce ma, co dla mnie było wielkim zaskoczeniem.
- Majka, długo jeszcze?! po południu mam trening i nie chcę się spóźnić.. - Mateusz był już trochę znudzony i zniecierpliwiony czekaniem na mnie.
- czekaj, zaraz wychodzę. - odkrzyknęłam i zajęłam się zakładaniem wybranych ubrań. Nieoczekiwanie poczułam czyjeś zimne dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam że tuż za mną stoi Piotrek.
- przyszedłem się pożegnać - wyszeptał mi do ucha
- ale przecież jeszcze nie wyjeżdżasz ? - odskoczyłam od niego i uniosłam jedną brew do góry
- nie. obiecałem Ci przecież, że będziesz się musiała męczyć ze mną przez cały tydzień - zaśmiał się
- więc czemu się żegnasz ?
- zapewne zobaczymy się dopiero wieczorem, a te kilka godzin bez ciebie to dla mnie jak wieczność..
- Piotruś nie filozofuj tak, bo Cię głowa rozboli - poklepałam go po ramieniu, po czym mocno się do niego przytuliłam. Nie powiem, ale trudno jest mi się z nim rozstać na te parę godzin, a co dopiero później, jak nie będziemy się widywać przez kilka miesięcy. Po pożegnaniu się z środkowym dokończyłam moje ubieranie się. W locie zjadłam kanapkę i razem z Matem udaliśmy się na zakupy. No cóż, może to się wydawać trochę dziwne, ale Matt sam prosił mnie o taki wypad do centrum. Po długich namowach zgodziłam się. Zaczęłam przemierzać z nim każdy sklep. po godzinie miałam już 5 nowych koszulek i 2 pary spodenek oraz jedną spódniczkę, on jedynie nowe adidasy. postanowiliśmy zrobić sobie przerwę na lody. Weszliśmy do jednej z lodziarni i zamówiliśmy sobie obfite pucharki lodowe z podwójną porcją bitej śmietany, polewą czekoladową i kolorową posypką. Matti od razu zaczął wypytywać jakim cudem Piotrek spędził noc razem ze mną. Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami, począwszy od ślubu przez wesele i spotkanie z Agatą.
- ale wy nie.. no wiesz... ten.. tego..
- nie, głuptasie.
- uff - odetchnął z ulgą - już myślałem, że wujkiem zostanę..
- daleko Ci jeszcze do tego - zaśmiałam się.
W dobrych humorach opuściliśmy lodziarnię i ruszyliśmy dalej w pogoń za nowymi dresami, koszulkami, spodniami i innymi tego typu pierdołami. Nasz maraton sklepowy zakończyliśmy około 14.. Obładowani torbami załadowaliśmy się do swoich autobusów i rozjechaliśmy się do swoich domów. Nerwowo zaczęłam przeszukiwać  moją torebkę w poszukiwaniu klucza. Już miałam dzwonić do taty, gdy natchnęłam się na niego w dodatkowej kieszeni. Delikatnie przekręciłam go w zamku i "wbiłam na chatę". Zaniosłam do garderoby nowo zakupione ubrania i wzięłam się za przygotowywanie szybkiego obiadu. Nie miałam siły na robienie czegoś samej, więc jedynym rozwiązaniem była mrożona pizza. Po 10 minutach zajadałam się włoskim przysmakiem oglądając powtórkę "M jak Miłość". Czas biegł nieubłaganie szybko. O 16 wrócił tata, on również postawił na szybkie mrożone danie. Usiedliśmy wygodnie na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać o naszej przyszłości. Tata chciał na stałe związać się z Joanną i myśleli już o wspólnym zamieszkaniu. Widziałam jego szczęście, nie zamierzałam protestować. Cieszyłam się razem z nim. Parę minut przed 17 tata opuścił dom i udał się na spotkanie z moją rodzicielką - Agatą. Wyłączyłam telewizor i zaczęłam latać po całym domu szukając Heksy. Znalazłam ją w moim pokoju, gryzącą jedną z toreb z dzisiejszych zakupów. Skarciłam ją i zeszłam na dół. Nie powiem, ale co,   a raczej kogo tam zastałam, trochę mnie przeraziło.
- kobieto, Ciebie to tylko okraść..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz