- hola, hola panienko z takimi pytaniami to nie do mnie. Proponuję zapisać się na filozofię. Na rzeszowskim uniwersytecie mają taki fajny kierunek.
Pozostawiłam to bez odpowiedzi, tylko cicho westchnęłam i zaczęłam bawić się z Heksą. Nie ma to jak dwumetrowy koleś, drobna dziewczyna i jeszcze nie dużych rozmiarów piesek na jednym łóżku. Cudem, nie spadłam. W ostatniej chwili złapał mnie ten nasz gwiazdor. I znów powtórzyła się scena z wesela. Znów nasze twarze dzieliły mikrometry. I gdy już mieliśmy się pocałować, gdy byliśmy prawie 100% pewni, że nic ani nikt nam nie przeszkodzą, mój telefon dał o sobie znać. Zmieszana wstałam i spojrzałam na Piotrka, był widocznie.. no właśnie nawet nie potrafię nazwać jaki.. smutny, że to się nie wydarzyło, czy może szczęśliwy z tego ów powodu. Po prostu jego twarz przybrała niezidentyfikowany grymas. Szybko opamiętałam się i "rzuciłam" na szafkę, gdzie spoczywała moja torebka, a w niej telefon. Nowy SMS, ale numeru nie znam. Odczytałam a moja twarz przybrała już bliżej określony grymas, który był połączeniem "What the fuck?!" i "o.O". Ale, chyba po przeczytaniu takiego SMS :
" Maju, proszę Cię porozmawiajmy. Kocham Cię i na prawdę nie myślałam że tak to się wszystko potoczy. Mama"
każdy miałby ten cholerny mętlik w głowie. Usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać. Dzisiejszego dnia wypłaczę się chyba za wszystkie czasy. Nie upłynęła nawet sekunda, a koło mnie zjawił się Piter.
- kto to był ? - niepewnie zapytał, unosząc mój podbródek do góry i odgarniając moje niesforne włosy.
- Agata.. - wyszeptałam i otarłam już nie pojedynczą łzę, ale cały ich potok.
- Twoja mama ?
- ja nie mam matki - krzyknęłam i szybko wbiegłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę i dokładnie obmyłam twarz zimną wodą. Wyglądam jak potwór. W jednej chwili zmyłam pozostałości mojego makijażu.
- przepraszam - spojrzałam w lustro, gdzie odbijał się stojący za mną Piotrek. Niepewnie objął mnie w pasie. Nikło się uśmiechnęłam, dając mu tym samym znak, że nic się nie stało, wszystko w porządku. Weszłam do garderoby, gdzie nałożyłam na siebie szerokie, wytarte już spodnie dresowe i o wiele za dużą na mnie koszulkę z Batmanem. Nowakowski stał oparty o framugę drzwi i dokładnie mi się przyglądał.
- Czemu ona się pojawiła teraz ? Jak wszystko zaczyna się układać.. jak pozbieraliśmy się już po jej odejściu.. jak tata zaczął układać sobie życie na nowo i jak ja... - urwałam przygryzając dolną wargę.
- co jak ty ? proszę dokończ - szepnął. Nie zważając na jego prośby podeszłam do niego i przytuliłam go. Tak, wiem. Obiecałam sobie nie wyobrażać sobie Bóg wie czego. Ale to jest silniejsze ode mnie. Większość z was mając koło siebie, ba! przyjaźniąc się z Nowakowskim chciałaby czegoś więcej. Ja również chcę.. ale jak zwykle jest też obawa, czy i on tego chce. A jeżeli on tego chce, tylko boi się że ty tego nie chcesz ? Majka, idiotko, przestań ! Moja wierna kopia ukryta gdzieś głęboko w moim wnętrzu kazała mi się opamiętać... Jest wkurzająca, ale lubię ją.. zawsze doradzi, pocieszy...
Podeszłam do biurka, gdzie z szuflady wyjęłam dość dużych rozmiarów album. Czas uporządkować przeszłość. Usiadłam na łóżku, a w moje ślady poszedł również Piotrek i już po chwili oboje przeglądaliśmy zdjęcia z mojego dzieciństwa. Może, moje młodzieńcze lata, nie były takie hiper kolorowe jak Nowakowskiego, ale ten okres mojego rozwoju uważam za najcudowniejsze wspomnienie.
- a to co ? - zapytał wskazując na jedno ze zdjęć z moich pierwszych wakacji nad morzem..
- to jestem ja, tak Piotruś, ta bez koszulki... miałam wtedy jakieś 4 lata, a to mój tata i Agata - sztucznie się uśmiechnęłam
- Majka, dlaczego po prostu z nią nie porozmawiasz ? Dlaczego nie dasz jej szansy aby Ci wszystko wytłumaczyła ?
- może po prostu nie jestem na to gotowa. Zrozum to, że moje dzieciństwo nie było aż tak kolorowe jak twoje..
- a co ty możesz o tym wiedzieć ! - widocznie zdenerwowany wstał i wyszedł z pokoju.
'Majka, idiotko znowu palnęłaś jakieś głupstwo' moje drugie ja robiło mi nie złe kazanie. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam za siatkarzem. Zastałam go wychodzącego z domu.
- Piotrek zaczekaj ! - krzyknęłam, ale ten nie obrócił - Piotrek, proszę Cie!
To również nie poskutkowało. Szedł dalej w stronę swojego samochodu.
- Piotrek jeżeli się nie zatrzymasz, to ja nie ręczę za siebie ! - nawet to nie przyniosło rezultatu. Podbiegłam do niego i przytuliłam go od tyłu - nie odchodź, proszę. Potrzebuję Cię - mówiłam przez łzy, tak łzy, znowu łzy.
- zostanę, jeżeli obiecasz, że już nie będziesz płakała - szepnął obracając się do mnie przodem.
- nie mogę Ci tego obiecać, za to mogę Ci obiecać, że przynajmniej spróbuje nie płakać. Zgoda ?
Pokiwał twierdząco głową i wróciliśmy do domu. Okazał się, że oboje jesteśmy głodni, więc szybko przygotowaliśmy sobie jakiś poczęstunek i udaliśmy się ponownie do mojego małego królestwa. Rozłożyliśmy się na łóżku i pałaszowaliśmy nasze kanapki.
- przepraszam - szepnęłam, choć nie łatwo mi przychodzi przyznawanie się do błędów i przepraszanie.
- nie masz za co. Po prostu moje dzieciństwo nie było aż takie kolorowe jak myślisz. Miałem 10-11 lat, gdy tata od nas odszedł. Związał się z inną kobietą, ma, to znaczy miał z nią dziecko. Umarł parę lat temu... Ja nie zdążyłem się z nim pożegnać, pogodzić.. Ty masz jeszcze taką szansę.
- sądzisz że powinnam się z nią spotkać ? że powinnam porozmawiać ?
- decyzja należy tylko i wyłącznie do Ciebie. Nie chcę wywierać na Tobie żadnego wpływu, ale uważam że powinnyście sobie powyjaśniać nie które rzeczy.
Uśmiechnęłam się i ponownie wtuliłam się w siatkarza. Jednak dobrze mieć takiego przyjaciela. Przyjaciela, który zawsze pomoże, zawsze przy tobie będzie... I tu nasuwają się słowa Jeana de La Bruyere : "Czysta przyjaźń ma smak, którego nie odczują nigdy niewierni" . A więc, Panie Boże tu i teraz proszę Cię aby moja przyjaźń z Nowakowskim przetrwała wszystkie wzloty i upadki, wszystkie burze i pogodne po nich dni, abyśmy cieszyli się zawsze swoją obecnością i bez względu na wszelkie przeciwności losu pomagali sobie i bezgranicznie sobie ufali. Amen.
Mam nadzieję, że coś będzie między nimi. ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)