niedziela, 31 marca 2013

ROZDZIAŁ 50, ja tylko po.. Antka.

- Zakochani są wśród nas
Zakochani pierwszy raz
Tak po prostu, bez pamięci zakochani.
Mają po dwadzieścia lat
Swoje ścieżki, które wiodą ich w nieznane - podśpiewywał Kurek dotrzymując nam kroku. Brakowało tylko aby co jakiś czas podskakiwał.. wyglądałby wtedy tak.. słodko (?)
- skąd ty znasz takie piosenki ? - Piotrek delikatnie szturchnął jego ramie.
- ostatnio zajumałem empreczwórkę Gumy, a on same takie klasyki słucha - wyszczerzył się przyjmujący i z impetem otworzył drzwi pokoju - nie martwcie się misiaki, ja się zmywam do Jarskiego.
Bartek wyciągnął z szafki jakąś koszulkę i posyłając w naszym kierunku buziaka w powietrzu zniknął gdzieś w labiryncie korytarz.
- myślisz, że sam na to wpadł ?  - zagadnęłam zamykając za Kurkiem drzwi, bo przecież w mózgu Bartosza nie ma ikonki "zamknij drzwi", bo po co ? Jak mogą to za niego zrobić inni.
- idę o złocisza, że Igła albo Bartman kazali mu się wynieść - westchnął Nowakowski opadając bezwładnie na łóżko.
- tylko o złotówkę? Ja bym postawiła co najmniej dziewięć dziewięćdziesiąt dziewięć - zaśmiałam się.
- przykro mi, ale takimi funduszami nie dysponuje - skrzywił się i jednym ruchem ręki chwycił za mój nadgarstek w celu zmuszenia mojego ciała do wylądowania na łóżku
- jak to ? - zdziwiłam się - taki wspaniały , wyśmienity siatkarz nie ma dziesięciu złotych ? Ty powinieneś mieć jakiś dorobek po tylu latach gry.. - lamentowałam - jeżeli jesteś biedny, to ja nie mam tu czego szukać!
Z powagą spojrzałam na Piotrka, ale moje oczy jak zawsze mnie zdradziły, Skubane od razu pokazały, że "dusza się śmieje". Środkowy widząc moją minę zaczął się śmiać. Co ja mówię, on się wręcz dusił swoim śmiechem!
- jak dobra dziewczyna i osoba, która jak mniemam zaliczyła kurs pierwszej pomocy powinnaś zrobić mu sztuczne oddychanie. No wiesz usta usta i te sprawy. Chyba nie muszę Cię uczyć? - do pokoju wparował Kurek, który swoim zwyczajem znów nie zamknął drzwi. W odpowiedzi na swój słowotok dostał poduszkowym pociskiem od Pita - ja tylko po.. Antka.. - zmieszany podszedł do swojego łóżka.
- Antka?! - spytałam obserwując jak Bartek wyciąga spod kołdry... pluszowego misia.
- no to ja już sobie pójdę - podrapał się po karku - miłej nocy.
Pofatygowałam się za nim do drzwi, a gdy tylko je zamknęłam zsunęłam się po nich i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Tylko ja się nie dusiłam jak Piter, ja wręcz płakałam ze śmiechu.
- Antek ? - wydusiłam między kolejnymi napadami histerycznego chichotu.
- dostał go od babci na szesnaste urodziny - wyjaśnił Piotrek i pomógł mi wstać z granatowej, brudnej, całej w okruchach po bartusiowych ciasteczkach wykładziny.
- chodźmy na ostatni spacer, bankrucie - poklepałam go po policzku i zabierając z krzesełka jego reprezentacyjną bluzę wyciągnęłam na korytarz.
Grzecznie poczekałam aż Nowakowski zamknie pokój na klucz, po czym włożyłam jego okrycie wierzchni, tzn. wyżej wymienioną bluzę, a moja dłoń spoczęła  w szczelnym uścisku dłoni środkowego.
Wyszliśmy z hotelu machając na wszystkie strony naszymi splecionymi ze sobą dłońmi. I może wyglądało to komicznie : ja sięgająca mu do klatki piersiowej, w jego bluzie, w której jak się można było spodziewać pływałam, on - wielkolud, wysportowany. Para wprost idealna. A dodajmy do tego jeszcze trochę romantyzmu .. rozpłynąć się idzie.
Katowice wieczorną porą zapierały dech w piersiach. Delikatne światło bijące od ulicznych latarni oświetlało co jakiś czas skrawek czy to chodnika, czy jezdni. Jedynym mankamentem w tym mieście był ruch uliczny. Samochód za samochodem przemierzały niemal każdą katowicką ulicę. W parku nieopodal naszego hotelu znaleźliśmy cichy zakątek - niewielką, starą ławeczkę w samym rogu parku. Brakowało tylko ćwierkania ptaków, ale o tej porze wynagradzał nam to koncert pasikoników. Słuchaliśmy ciszy i wzajemnego bicia naszych serc. I kto by pomyślał, że jutro będziemy musieli się pożegnać.
- obiecasz mi coś ? - szepnęłam unosząc głowę do góry, aby zatopić się w jego błękitnych tęczówkach.
- cokolwiek zechcesz - wygiął usta w uśmiech, po czym ucałował mój policzek.
- przywieźcie z Ligi Światowej złoty medal. Chcę zobaczyć jaki jest ciężki - zaśmiałam się.
- jakbyś powiesiła go na szyi to uwierz mi mogłoby być już po niej.
- może nie będzie tak źle - westchnęłam - wracajmy do hotelu.
- jeszcze chwilka - mruknął i z zadumą wpatrywał się w odległy kąt parku.
Spojrzałam w stronę, w którą patrzył ale nic  oprócz ławeczki stojącej pod starym bukiem tam nie zobaczyłam.
- nad czym tak myślisz ?- zagaiłam
- mam coś dla Ciebie - odparł z nonszalanckim uśmiechem - włóż rękę do kieszeni.

7 komentarzy:

  1. Hahah Kurek mnie rozwalił z tym misiem nadal się śmieje ;D Musiałaś przerwać w takim momencie? Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału; ]]

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli powiadasz że siedzie w Parku w Katowicach to jedyne co Piotrek mógł widzieć w oddali to jakaś maszyna do ćwiczeń na siłowni bo tylko ten park znam w Katowicach xD Opowiadanie świetne rodział też : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze i teraz nie zasnę, bo będę myślała nad tym co on ma dla niej, eh.. ;c
    Czekam na kolejny! ;)
    Pozdrawiam serdecznie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No ciekawe co on tak ma ,nie ładnie kończyć w takim momencie ... :) Haha ,Antek ?!! Ładnie :) Haha śmiałam się jak głupia czytając o 10 złotowym majątku :) Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm... ciekawe co to takiego.
    No nic, muszę czekać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. w takim momencie .? ;c XD
    Antuś . ♥
    Jak zwykle świetny . ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. ANTEK <3 hahahhahah. xd Mega beekaa :D
    Wpadnij. ;) http://volleyball-passionforlife.blogspot.com
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń