środa, 3 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 51, jakaś z brzuszkiem


Włożyłam rękę do kieszeni, ale nie wyczułam w niej nic oprócz paczki gum do żucia i jakiś drobniaków. Druga kieszeń była pusta.
 - nie chce nic mówić ale tutaj nic oprócz tego nie ma - pokazałam mu znalezione przedmioty.
- no nie mów że gdzieś to zgubiłem ? - jęknął i zaczął przeszukiwać kieszenie bluzy.
- najprawdopodobniej ta teoria jest najprawdopodobniejsza - zaśmiałam się - wracajmy.
Chwyciłam go za rękę i poczekałam aż wstanie. Wolnym krokiem i w zupełnej ciszy zmierzaliśmy do hotelu. Piotrek za pewne cały czas myślał nad tym gdzie zgubił ten prezent dla mnie. 
Tuż przed budynkiem hotelu Pit zatrzymał się i pukając sobie w czoło zaczął mruczeć coś pod nosem.
Czyżby rozszyfrował zagadkę zaginięcia owego prezentu ? 
- no Sherlocku co tam odkryłeś ? - zapytałam z uwagą przyglądając się analizującemu całe zajście siatkarzowi.
-  według moich szarych komórek masz na sobie bluzę Bartka - oznajmił.
Błyskawicznie obejrzałam cyferkę widniejącą z prawej strony.
- trochę zniekształcona ta jedynka, co nie ? - zaśmiał się pstrykając mnie palcami w nos.
- taka jakaś z brzuszkiem - westchnęłam. 
- chodź szybko na górę - chwycił mnie za rękę i prawie biegiem dotarliśmy pod drzwi pokoju.
Szybko zlokalizował wzrokiem swoje odzienie wierzchnie uhonorowane narodowymi barwami. Gestem ręki kazał mi spokojnie usiąść na łóżku i czekać. Czekałam aż Piotrek łaskawie odszuka ten prezent w kieszeniach tym razem już swojej bluzy
Nie lubię dostawać prezentów, a tym bardziej prezentów niespodzianek. Przecież ja dla Niego nic nie mam. A znając Piotrka wydał na to "coś" niemałą sumę pieniędzy. Czyżby aluzja bankruta tyczyła się właśnie wydania zbyt dużej kwoty na mniemany prezent ?
- zamknij oczy - polecił mi.
Niepewnie przystawiłam dłonie do mojej twarzy. Nie byłam bym sobą, gdybym nie podglądała przez place. Robiłam to jednak na tyle dyskretnie, że Nowakowski się nie zorientował. Albo może i się zorientował, ale nie chciał mnie już upominać? 
Poczułam przenikliwe zimno na swojej szyi. Momentalnie przez moje ciało przeszedł dreszcz wywołany miękkimi wargami środkowego, które odcisnęły się na moim ramieniu. Kątem oka spojrzałam na zawieszkę, w kształcie serca. Cała wysadzana była drobniutkimi kamyczkami.
- Nowakowski -  mruknęłam - ile to kosztowało ? 
- o takie rzeczy mężczyzn się nie pyta - uciął krótko - i tak ty jesteś dla mnie cenniejsza.
Drążenie tego tematu nie dało by mi za pewne nic oprócz kłótni z siatkarzem. 
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i jeszcze raz patrząc na naszyjnik rzuciłam się w jego ramiona. 
- dziękuję - wyszeptałam składając na jego ustach delikatny pocałunek.


Znów musieliśmy się rozstać. Tym razem na dłużej. Mieliśmy się zobaczyć dopiero 15 sierpnia - w jeden z najważniejszych dni w moim życiu, bo przecież osiemnaście lat ma się tylko raz.
Żal, ból, smutek.. co jeszcze mam czuć żegnając się z ukochanym? Wizja kilkumiesięcznego nie widzenia się, nie czucia jego bliskości, przeszywającego spojrzenia, kojącego dotyku, łagodnego szeptu przytłacza mnie całkowicie. Chcę dokładnie zapamiętać każdy milimetr jego ciała, każdy najmniejszy szczegół : niewielkie znamię na plecach, pieprzyk na twarzy, blizna na kolanie. Chcę zapamiętać każdą rysę jego twarzy, każdy grymas, każdą minę... Chcę zapamiętać go całego.
Siedzieliśmy w milczeniu wzajemnie lustrując swoje persony. Za pół godziny będę już w drodze do Gdańska. A to trzydzieści minut, już teraz nawet dwadzieścia kilka, to stanowczo za mało aby nacieszyć się Piotrkiem.
Sięgnęłam po swoją torebkę z której szybko wyjęłam lustrzankę.
- uśmiechnij się - poleciłam siatkarzowi, po czym oślepiłam go lampą błyskową.
Przelotnie spojrzałam na rezultat końcowy, odbitka na pewno wyląduje na mojej ścianie zdjęć. Zanim Nowakowski się zorientował miałam już na karcie pamięci całą sesję jego portretów. On jednak nie było mi dłużny. Wyciągnął swój pachnący jeszcze nowością telefon i przygarniając mnie do siebie "pyknął fotkę". 
- będzie na tapetę - wyszczerzył się głupio do swojego telefonu.
Ku mojemu zaskoczeniu do pokoju wparowała delegacja siatkarzy, na czele z Kurkiem. Bartosz trzymał dość pokaźnych rozmiarów antyramę z nigdzie nieopublikowanymi zdjęciami całej reprezentacji. 
- jesteś jedynym posiadaczem tych fotek, więc proszę Cię.. - oznajmił Igła
- wiem, Krzysiu.. Nie martw się nie wyjdą na światło dzienne - posłałam libero krzepiący uśmiech - dziękuję.
Przytuliłam kolejno Bartosza, Krzysztofa i Zbigniewa, po czym Bartman stwierdził, że zostawią nas samych i zniknął.
Nadszedł więc ten moment. Czas ostatecznego pożegnania. Piotrek chwycił rączkę mojej walizki i opuściliśmy pokój. Windą zjechaliśmy na dół, a na parkingu czekała już reszta "rodzinki". 
Rzuciłam Nowakowskiemu błagalne spojrzenie, coś w stylu "nie odchodź, proszę, mogę nawet paść na kolana". Na jego reakcje długo czekać nie musiałam. Zamknął moje ciało w szczelnym uścisku.
- Maju musimy już wyjeżdżać - popędzał mój tata.
- jeszcze chwilka - mruknęłam nie wyswobadzając się z piotrkowych ramion. 
- pięć minut  - oznajmił i usiadł za kierownicą.
- będę tęskniła - nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- ja bardziej - sprzeczał się.
Pokiwałam z niedowierzaniem głową. Że też wa takich momentach on nadal chcę się kłócić o rzeczy tak mało ważne jak kto tęskni bardziej. 
Jego wargi błyskawicznie znalazły się na moich. Ktoś kiedyś powiedział, że ostatni pocałunek jest tym najpiękniejszym. Ten zdecydowanie miał w sobie to coś magicznego. Ponaglana wołaniami taty ostatni raz musnęłam wargami policzek siatkarza i ze łzami w oczach podążyłam do samochodu.
- Majka zaczekaj! - usłyszałam gdy otwierałam już drzwi.

5 komentarzy:

  1. Jej. *.* uwielbiam ten rozdział. Jak się żegnali to "samotna" łza mi poleciała. :-( ciekawe kto ją woła. Może Piotrek, a może ktoś inny? Ale kto? Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. ;-) pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. skoro komentowanie cholernie motywuje, to wiedz, że masz dla kogo pisać. jestem i czytam. opowiadanie super :) znalazłam niedawno i przeczytałam wszystkie rozdziały w 2 dni :D a teraz codziennie sprawdzam czy est może coś nowego ;) Czytam też jeszcze jedno twoje opowiadanie. jest równie świetne, a może ciut bardziej mi się podoba, tam też coś napiszę pod najbliższym rozdziałem :P
    pozdrawiam i powodzenia z pisaniem i zaganianiem weny do roboty :)
    Malin.

    OdpowiedzUsuń
  3. O jak słodko :D Rozdział fajny tylko szkoda, że Maja musi już wracać:( Ciekawe kto ją woła. Ja stawiam na Pita. Czekam na następny i zapraszam do mnie
    Pozdrawiam Luna :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam wszystko w 2 dni :D
    To jest świetne.!
    Czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń