Zeszłam na dół i wraz z tatą przygotowałam kolację. Mój kochany tatulek zaaranżował posiłek na dworze. Nakryłam do stołu w czasie gdy on pichcił coś w kuchni. O 18 zjawili się nasi goście. Usiadłam wygodnie na ogrodowej huśtawce przypatrując się wchodzącym do ogrodu gościom. Zaraz za nimi wbiegła Heksa wesoło machając ogonem. Przywitałam się z Asią, która przedstawiła mi swojego syna. Okazał się, że jest w moim wieku i razem ze mną będzie chodził do jednej klasy. Ucieszyłam się niezmiernie.
Kolacja minęła w dość luźnej atmosferze, choć Mateusz - tak nazywał się syn Aśki - był mało rozmowny. Zaczęłam zbierać brudne naczynia i zanosić je do kuchni. Po chwili dołączył do mnie Mateusz z kolejną porcją brudnych naczyń.
- miło mi Cię poznać - chciałam jakoś zacząć rozmowę
- daruj sobie - mruknął pod nosem
- o co ci chodzi ?
- nie powinniśmy się przyjaźnić. Wypracowałaś sobie dobrą pozycję. Kumplujesz się z najpopularniejszymi chłopakami w liceum.
- to nie zmienia faktu, że nie mogę się przyjaźnić z tobą.
- nie chcę się z tobą przyjaźnić, rozumiesz ?
- jakbyś nie chciał, to byś teraz ze mną nie rozmawiał - powiedziałam, po czym udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i po prostu się rozpłakałam. Nie wiem dlaczego. Tak po prostu łzy popłynęły po moich policzkach. Czułam się samotna. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Po chwili stanął przede mną Mateusz.
- przepraszam, ale ja chcę dla ciebie dobrze. Przyjaźniąc się z siatkarzami wyrobiłaś sobie już bardzo dobrą pozycję, o której nie jedna dziewczyna w naszym liceum marzy od pierwszej klasy. Oni raczej starają się zawężać swoje grono jedynie do kolegów z drużyny i ich dziewczyn, a z tego co się orientuje nie chodzisz jeszcze z żadnym z nich.
- widzę, że dużo o mnie wiesz. - uśmiechnęłam się - a ty dlaczego nie grasz w siatkówkę ? - spytałam patrząc na niego. Wysoki, dobrze zbudowany. Nadawał by się.
- nie gram w siatkówkę, bo gram w koszykówkę. Musisz wiedzieć, że u nas w szkole siatkarze i koszykarze nienawidzą się wzajemnie.
- czas to zmienić. Będę przyjaźnić się z kimkolwiek chcę. A przecież prawdopodobnie w przyszłości zostaniemy rodziną, nie mogę wyprzeć się przyszłego brata.
Roześmialiśmy się. Mat spojrzał na ścianę ze zdjęciami. Opowiedziałam mu pokrótce historię każdego z nich. Jako iż muszę mieć zdjęcie z moim przyszłym bratem, stanęliśmy przed lustrem w garderobie i zrobiliśmy sobie tzw. "słit focie z dzióbkiem" . Zrobiło się bardzo późno, więc Aśka wraz z synem wrócili do siebie. Ostatkiem sił wydrukowałam dzisiejsze zdjęcie i poszłam spać. No więc mam kolejnego przyjaciela. zastanawia mnie tylko fakt, gdzie ja znajdę przyjaciółki ?!.
Środa i czwartek zleciała mi na ostatnich przygotowaniach do ślubu. Poprawiłam odcień mojej skóry poprzez opalanie się na plaży. Chłopaki w tym czasie grali sobie w siatkówkę. Późnym popołudniem spotykałam się z Matim, który godzinami mógł tłumaczyć mi zasady koszykówki.
Nadszedł piątek. Zniecierpliwiona wyczekiwałam przyjazdu Nowakowskiego. 14, 15, 16.. a jego nie ma. Zrezygnowana wyszłam z domu z zamiarem udania się do Kuby. W tym samym czasie na podjazd wjechało czarne BMW Piotrka. Uśmiechnięty od ucha do ucha wyszedł z samochodu i mocno mnie do siebie przytulił. Tego mi było trzeba. Ale tak dla wyjaśnienia, ja wcale nie zabujałam się w Pitcie. Kurde, kogo ja oszukuje. Może tak trochę, tyci tyci coś do niego czuję. Ale spokojnie, nie zamierzam mu nic mówić. zamierzam powstrzymać to uczucie, aby potem nie musieć przeżywać rozstania, bo znając mnie i mojego pecha z naszego związku i tak by nic nie wyszło. No ale wracając do tematu. Gdy tylko wyrwałam się z jego silnego uścisku, siatkarz podarował mi czerwoną różę. W geście podziękowania dałam mu delikatnego, subtelnego, nic nie znaczącego (!) buziaka w policzek. Zaprosiłam go do środka. Po przywitaniu się z moim tatą, który oczywiście stwierdził, że jesteśmy razem i że wita w swoich progach swojego przyszłego zięcia. "Spokojnie" wytłumaczyłam mu, że grubo się myli, po czym zmyłam się z Nowakowskim do mojego pokoju.
- przepraszam Cię, za mojego tatę - burknęłam włączając laptopa.
- nic się nie stało - uśmiechnął się ciągle wpatrując się z nasze wspólne zdjęcie wiszące na ścianie.
- co robimy ? - spytałam odrywając go od wcześniej wykonywanego zajęcia.
Po długich sprzeczkach postanowiliśmy obejrzeć film. Wygodnie rozłożyliśmy się na łóżku. Oparłam głowę o tors siatkarza, po czym włączyłam jakąś komedię romantyczną. Nie zwróciłam nawet uwagi na tytuł, ponieważ wybierałam na chybił trafił. Komedia okazała się na prawdę komedią. Aż popłakaliśmy się ze śmiechu. Około 20 środkowy opuścił mój dom. Tylko, że tym razem wiedziałam kiedy dokładnie do mnie wróci. Zaczęłam psychicznie przygotowywać się do jutrzejszego wydarzenia. Przecież ja nie znam nawet panny ani pana młodego. W ogóle nikogo tam nie będę znała oprócz Piotrka i Łukasza. Zapowiada się bardzo ciekawie.
Czekam na rozdział o weselu. ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w miarę szybko się pojawi. ;D
Pozdrawiam. ;)
dziwny troszeczkę ten mateusz.. Ale może z czasem okaże sie normalny ^^ czekam na kolejny ;P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)