niedziela, 18 listopada 2012

ROZDZIAŁ 10, uroki zakupów w towarzystwie chłopaków

- ładnie wyglądasz - powiedział szeroko się uśmiechając.
- ach no wiem - zaprosiłam go do środka.
- sama jesteś ? - spytał siadając na kanapie
- sama. A co cię sprowadza do mnie tak rano?
- jak rano?! Przecież już jest po 13 - spojrzał na swój zegarek.
No tak Kuba miał rację. Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w coś sensownego aby nie paradować w pizamie. Kubcia w tym czasie przygotował mi pożywne śniadanie z tego co było w lodówce, bo tata dopiero po pracy miał zrobić zakupy. Zjadłam więc jajecznicę, po czym wraz z moim gościem rozłożyliśmy się na kanapie.
- co powiesz na lekcję gry na gitarze ? - spytał biorąc do ręki oparta o bok kanapy
- jasne - uśmiechnęłam się.
Kuba przybliżył się do mnie i objął mnie jedną ręką. Ustawił moje dłonie w odpowiednich miejscach, po czym pokazał mi jaki nimi poruszać. Jego twarz coraz bardziej zbliżała się do mojej. Wodził swoim nosem po moim policzku. Jego usta były coraz bliżej moich. Nagle zadwonił mój telefon. Normalnie kocham tą osobę która dzwoni. Podeszłam do komody gdzie leżał mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i szeroko się uśmiechnęłam.

//
- witam bóstwo nastolatek
- twoje również ? - zapytał z ciekawością
- no oczywiście - sarkazm to jest to co lubie najbardziej
- przepraszam że tak długo nie dzwoniłem ale miałem treningi.
- okej rozumiem - powiedziałam bez przekonania
- jak przygotowania na ślub ? Jakiego koloru masz sukienkę ? Bo nie wiem jaki krawat kupić
- jeszcze nie mam sukienki. Nie mogę się na żadną zdecydować
- to jak już wybierzesz to daj znać. Ja muszę kończyć.
- do zobaczenia
- do piątku
//

Odłożyłam telefon na szafkę i wróciłam na kanapę. W tym samym czasie do mojego domu wbił Łukasz. Pooglądaliśmy telewizję. Kuba przez cały ten czas był jakiś nieobecny. Nie śmiał się z żartów kumpla, nie reagował na nasze pytania.
- chłopaki mam do was prośbę - zaczęłam wstając z kanapy - pojedziecie ze mną do centrum handlowego ? - zrobiłam sławną minę kota ze Shreka
- to ja idę po samochód - mruknął Kuba i wyszedł
- no nie wierze. Majka bez namawiania chce jechać na zakupy. Co to się na tym świecie dzieje
- muszę kupić sukienkę na wesele
- no nie mów że Piotrek cię zaprosił ?! - pokiwałam twierdząco głową, po czym opuściliśmy dom i zajęliśmy nasze miejsca w samochodzie.
Po 15 dojechaliśmy do galerii. Kuba zaparkował na parkingu i rozpoczęliśmy nasz maraton po sklepach.
- czego my właściwie szukamy ? - westchnął nasz kierowca
- sukienki. Chodźmy tu - wciągnęłam ich do wnętrza jednego ze sklepów
Przejrzałam cały sklep i wybrałam kilka sukienek. Chłopaki wygodnie usiedli na wielkiej pufie stojącej w środkowej części sklepu. Zaprezentowałam pierwsza kreacje, która uzyskała 2 głosy na nie. Jury stwierdziła że jest za długa i wyglądam jakbym chciała iść na pogrzeb. Kolejna podobała się jedynie Kubie. Następną w kolorze pudrowego różu zauroczył się tylko Łukasz. Została ostatnia. I o dziwo podobała się za równo chłopakom jak i mi. Sukces. Zmęczona opadłam na pufę.
- kupujemy i wracamy do domu -  Kuba odetchnął z ulgą
- nie byłabym tego taka pewna -panowie spojrzeli na mnie błagalnym wzrokiem - jeszcze żakiet i buty.
W przeciągu godziny zakupiłam wszystkie dodatki. Po 3 godzinach zakupów wróciliśmy do domu. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do swojego pokoju. Ubrałam się w zakupioną kreacje i zrobiłam sobie zdjęcie które od razu wysłałam do Piotrka.
- Majka, zejdź na dół. Asia przychodzi na kolację ze swoim synem. Pomożesz mi ją przygotować - krzyknął mój tata.
Przebrałam się i zeszłam na dół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz