wtorek, 21 maja 2013

ROZDZIAŁ 57, zadufana w sobie gwaizdeczka

Nie odzywał się. Nie dawał znaku życia. Nic. Tak po prostu jakby zniknął. Żadnego SMS-a. Żadnego nieodebranego połączenia. Żadnego maila. Nie było nic, po za dziwnym uczuciem smutku w moim sercu.
Dzień po pamiętnym finale spędziłam z telefonem w ręku. Nie ważne czy brałam wtedy prysznic, czy byłam z Heksą na spacerze, telefon zawsze miałam niczym na wyciągnięcie ręki.
Ale nawet to nie pomogło. Ciągle nie było odzewu z Jego strony. Tłumaczyłam to sobie zmęczeniem po wczorajszym meczu i kacem po pomeczowej imprezie, która oczywiście za pewne się odbyła.
Pewnie zastanawiacie się czemu ja nie zadzwoniłam do niego pierwsza. Może dlatego, że bałam się... cholernie bałam się, że nie odbierze.
Zaraz po śniadaniu zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i autobusem pojechałam do szpitala. Dziś mogłam już odwiedzić Kubę, więc za zgodę lekarza prowadzącego weszłam do sali, po której już krzątała się jego mama. Uśmiechnęłam się do niej życzliwie i zajęłam krzesełko przy łóżku przyjaciela.
- nieźle się urządziłeś - zażartowałam.
- ma się to powodzenie - przeczesał dłonią swoje bujne włosy, jednak po chwili cicho syknął z bólu - a tak w ogóle miło, że przyszłaś.
- jakbym mogła nie odwiedzić kumpla w szpitalu? Nie mogę przegapić okazji na porobienie sobie z niego żartów - zaśmiałam się, co zaraz po mnie uczyniła również pani Alicja.
- ostatnio zrobiłaś się strasznie zabawna Majeczko - westchnął.
Pani Ala oznajmiła nam, ze wychodzi na chwilę do szpitalnego baru po coś do picia.
- widzę, że coś Cię gnębi .. - zaczął Kuba, gdy upewnił się, że jego mama jest już poza zasięgiem słuchu i widoku.
W sumie trudno było tego nie zauważyć. Nie wyglądałam najlepiej. W każdej mojej myśli pojawiał się Piotrek, a po głowie chodziło multum pytań; co robi? gdzie jest? z kim rozmawia? jak się czuję? dlaczego nie dzwoni? dlaczego nie daje znaku życia? co się stało?
Nie mogłam usiedzieć w miejscu i niemal co chwilę zerkałam na ekran telefonu. Kilkakrotnie sprawdzałam czy mam włączone dźwięki, setki razy wyłączałam i włączałam telefon.
- przecież wiem, że nie jest Okej - Kuba delikatnie podniósł się i oparł plecy na białej, szpitalnej poduszce.
- jest na pewno lepiej niż u Ciebie - znów próbowałam wysilić się na optymistyczny ton choć w głębi duszy rozrywało mnie na malutkie kawałeczki.
I pomyśleć, że to wszystko przez brak jakiegokolwiek odzewu od faceta, który niedawno zdobył złoto Ligii Światowej. Niedorzeczne? A jednak.
- no Majek, nie daj się prosić - nalegał.
- Piotrek do wczoraj się nie odezwał - niby nie pozorne zdanie, niby kilka wyrazów, a z jaką trudnością przeszły mi przez gardło - zadzwonił wczoraj. Po meczu. Powiedziałam mu, że niestety nie oglądałam, bo byłam u Ciebie w szpitalu. A on tak po prostu się rozłączył.
Z ledwością powstrzymałam się od wybuchu płaczu. Chciałam okazać przed Kubą, że potrafię być twarda, że nie jestem jakąś tam zwykłą dziewczyną, która nie potrafi poradzić sobie z najbanalniejszymi problemami. W życiu trzeba być twardym, nie miękkim.
- a czego się po nim spodziewałaś? Kolejna zadufana w sobie gwiazdeczka. Zdobył złoto, czyli ma wszystko. Nie potrzebuje uganiać się za jakąś małolatą - wygarnął mi.
To było jak cios poniżej pasa. Gdyby teraz nie leżał w szpitalu częściowo zagipsowany, na pewno oberwałby siarczystego liścia. Ale ktoś kiedyś powiedział, że nie leży się kopiącego, czy coś w tym stylu, więc będę trzymać się tej tezy.
- nie znasz go ! - krzyknęłam, co spowodowało mały bulwers jednej z pań pielęgniarek, które akurat przechodziły korytarzem.
- a ty go niby znasz ? masz pewność, że nie obraca właśnie jakieś panienki? Nie masz. Nie odezwał się do Ciebie od wczoraj. Sama wiesz, że to nie wróży nic dobrego.
- nie zamierzam tego słuchać - gwałtownie podniosłam się z krzesełka - życzę szybkiego powrotu do zdrowia - rzuciłam na odchodnym.
Na korytarzu minęłam się  z panią Alą. Kobieta była lekko zawiedziona, że już wychodzę, ale zmyśliłam na poczekaniu, że śpieszę się do domu.
Wsiadłam do autobusu i włożyłam do uszu słuchawki. Muzyka na prawdę potrafi uspokoić człowieka.
Zaraz po tym jak wysiadłam na przystanku rozdzwonił się mój telefon. Nie patrząc nawet na to kto dzwoni odebrałam. Tak bardzo chciałam, żeby moim rozmówcą okazał się Piotr.

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię Twoje opowiadanie, szczerze mówiąc nie zdziwiło mnie zachowanie Kuby i mam głębokom nadzieje że dzwoni Piotrek ;)
    zapraszam do siebie :D

    http://siatkowkamojnarkotyk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. I ty nie masz czasu na pisanie, choć rozdział krótki to przynajmniej dodajesz rozdziały w miarę regularnie w przeciwieństwie do innych blogowiczek. Podoba mi się to, czekam na następny rozdział, mam nadzieję że to Piotrek zrobi jej niespodziankę i zadzwoni żeby powiedzieć jej że czeka na nią w domu :). POZDRAWIAM CIEPLUTKO I CAŁUJĘ

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejujejujeju :D ! Jak słodko! :D Uwielbiam tego bloga, tak samo jak tego o Łukaszu! :D Oba są równie genialne! :D Zapraszam do siebie! :D
    http://heroes-in-the-sky.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń