czwartek, 7 lutego 2013

ROZDZIAŁ 39, ty możesz mnie wykorzystywać zawsze

Pożegnałam się z rudowłosą Anną, na którą czekał już jej chłopak. Patrząc jak dziewczyna ląduje w ramionach ukochanego od razu przed oczami ukazał mi się Piotrek. Aa ! Właśnie, Piotrek! Szybko wpisałam jego numer telefonu, który o dziwo (!) znałam już na pamięć.
- no wreszcie się odezwałaś - w jego głosie słychać było ogromną ulgę, jakby wielki głaz spadł mu z serca.
- tak jestem już w Gdańsku, czekam aż po mnie przyjadą..
- poinformuj mnie jak będziesz już w domu. Ja muszę kończyć, bo zostało mi pakowanie..
- a właśnie Piotrek, bo ja chyba nie wzięłam tych biletów..
- o faktycznie, leżą na komodzie. Dostaniesz je na miejscu. Tylko zastanów się kogo zabierzesz. Miłej nocy Kruszyno. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Mutancie - zaśmiałam się i zakończyłam połączenie.
Usiadłam na dworcowej ławeczce i czekałam. Po pięciu minutach pojawił się mój kierowca.
- daj, ja wezmę torbę - oznajmił i przejął moją walizkę - nawet nie spodziewałam się że to po mnie zadzwonisz. Dlaczego nie wróciłaś z Nowakowskim? - dopytywał
- a tak jakoś wyszło. Nie znam nikogo z prawkiem - delikatnie się uśmiechnęłam i wsiadłam do samochodu.
- przecież Łukasz zdał ostatnio.. a z tego co mi wiadomo to ten twój Mateusz właśnie zaczyna kursy - odpalił silnik
- nie gadałam z nimi przez cały tydzień.. muszę nadrobić - zaśmiałam się
Włączyliśmy się do ruchu i przy rytmach najnowszych piosenek przemierzaliśmy gdańskie ulice.
- pokłóciliście się ? - spytał, przerywając przy tym błogą ciszę
- nie. Skąd Ci to przyszło do głowy ?
- no bo to trochę dziwne.. wywiózł Cię, a nie potrafi odwieźć z powrotem do domu.
- po prostu on jutro wyjeżdża na zgrupowania i chcąc mnie odwieźć praktycznie musiałby non stop siedzieć za kółkiem..
- ach, a ty nie chcesz go narażać na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, tak ?
- zgadza się.
Reszta trasy Dworzec - Osiedle Kopernika minęło nam w zupełnej ciszy, gdyż nawet radio zamilkło. Po wyjściu z samochodu zaczęłam mocować się z bagażnikiem samochodu. Gdy już uporałam się z jego otworzeniem przyszła kolej na wyjęcie ciężkiej walizki. Na szczęście Kuba przyszedł mi z pomocą i zaniósł torbę pod same drzwi. W torebce znalazłam klucze i otworzyłam dom.
- pomógłbyś mi wnieść ją jeszcze na górę ? Bo sama nie dam rady.. a tata jest u Aśki, bo Mati nocuje u kumpla.. Obiecuję, że to już ostatni raz kiedy Cię wykorzystuje.. - uśmiechnęłam się do chłopaka
- ty możesz mnie wykorzystywać zawsze i wszędzie.. - zaśmiał się głupkowato
- będę pamiętać .
Odsunęłam się, robiąc mu miejsce, aby swobodnie przeszedł w stronę schodów. Wpuściłam do domu Heksę, która głośno skomliła przed tarasowymi drzwiami. Jak zwykle psina przywitała mnie merdającym ogonem.
- no mała, chyba tatuś Cię nie głodził, prawda? - nachyliłam się na psem i zaczęłam go głaskać. Muszę przyznać, że Heksa strasznie szybko rośnie.
- a ty już nie masz co robić, tylko do psa gadasz ? - Kuba stanął za mną i zaczął się ze mnie nabijać.
- no widzisz wszyscy mnie zostawili - chlipnęłam
- niestety, ja też się będę zbierał.. mamy już prawie dwudziestą drugą -wskazał ręką na zegarek.
- dzięki za wszystko - odprowadziłam go do drzwi i w ramach podziękowania pocałowałam go w policzek
- śpij dobrze, Majka - rzucił i wyszedł.
Pobiegłam na górę i przebrałam się w piżamę, którą tworzyła pitowa koszulka przesiąknięta zapachem jego perfum. Wzięłam do ręki telefon i wystukałam SMSa do siatkarza.

Jestem już w domu :) Widzisz.. nic mi się nie stało. nie musiałeś się martwić. 

Po chwili dostałam odpowiedź.
Wolę mieć pewność nigdy nic nie wiadomo

Oj tam, oj tam :) idź lepiej spać, abyś jutro był w pełni sił.

Nie mogę spać, gdy nie ma Cię obok.

Nie żartuj sobie Nowakowski, jakoś wcześniej potrafiłeś.

Wcześniej cię nie znałem, panno Rej. I muszę przyznać, że nie widzimy się dopiero od jakiś dwunastu godzin a ja już nie mogę sobie znaleźć miejsca.

W Spale szybko zapomnisz. Trener zamęczy Cię treningami, gdyż masz być najlepszy.
A teraz do łóżka i spać. Napisz mi jak jutro już dojedziesz.

oczywiście kochanie. Dobranoc ;*

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i opatulona kołdrą usnęłam. 

Rano obudził mnie szczęk upadających kluczy. Zaspana zeszłam na dół, gdzie zastałam mojego tatę. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. Później udałam się do kuchni, gdzie nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i razem z Heksa wyszłam do ogrodu. Usiadłam na huśtawce i obserwowałam jak pies biega w tą i z powrotem. 
- ja wychodzę do pracy, kochanie, będę o 16 - usłyszałam głos ojca, a potem trzask drzwi. 
Więc mamy kilkanaście minut przed ósmą. Cały dzień przede mną, a ja nie mam żadnych planów. Z powrotem udałam się do kuchni, gdzie wyjęłam z lodówki musli i jogurt. Znów usiadłam na tarasie i zaczęłam konsumować moje śniadanie. Nagle Heksa kilka razy zaszczekała i pobiegła przed dom. Zaciekawiona jej nieoczekiwanym zniknięciem poszłam za nią. 
No tak, przed furtką do domofonu dobijali się Łukasz i Mateusz. Widząc nieogarniętą mnie chłopaki wpadli w niepohamowany śmiech. Za co szybko ich zganiłam i pod groźbą nie wpuszczenia ich na posesję zaprzestali swojego napadu histerycznej głupawki. 
- no laska, to gdzie dzisiaj wybywamy  ?  - zagaił Łuki siadając wygodnie na mojej huśtawce
- ja to bym chętnie poszła na plaże - zamyśliłam się
- tylko lepiej się przebierz, bo wszystkie mewy wystraszysz - Mati wystawił swój "piękny" język na światło dzienne. 
- zadzieram kiece i lecę - rzuciłam w wbiegłam do domu.
po schodach na górę. Do swojego pokoju i do garderoby. Założyłam bikini, na które narzuciłam zwiewną koszulę i krótkie szorty. Do obszernej typowo plażowej torby włożyłam okulary przeciwsłoneczne, krem chroniący przed zbytnim opaleniem się, ręcznik, telefon i aparat. Po drodze zahaczyłam o kuchnię i zabrałam z lodówki butelkę zimnej wody. Zamknęłam dokładnie dom i udałam się razem z chłopakami w stronę plaży.
- brakowało mi tego słońca - westchnęłam mrużąc oczy przy wpatrywaniu się w mocno świecące koło na niebie
- Rzeszów, to jednak nie Gdańsk - podsumował Wilczyński. 
- ale Rzeszów też jest piękny - dodałam
- nie tak piękny jak Gdańsk - oczywiście Mateusz musi mieć inne zdanie niż ja.. no zero "siostrzanej" lojalności. 
Weszliśmy na ciepły piasek, gdzie od razu zdjęłam moje japonki. Oczywiście ruszyliśmy do naszego prywatnego miejsca na plaży, koło siatkarskiego boiska. Ni wiem dlaczego akurat tam. Przecież nasze kontaktu z Kubą i bandą nie są jeszcze idealne. Może to kwestia przyzwyczajenia. Rozłożyłam swój ręcznik i z pomocą Matiego nasmarowałam się balsamem. Wystawiłam pyszczek do słońca, a chłopaki postanowili poodbijać żółto-niebieską Mikasą. W międzyczasie Piter poinformował mnie iż dotarł już na zgrupowanie oraz, że rzeszowscy siatkarze nie darują mi tego wyjazdu bez pożegnania. Bywa, muszą przeżyć. 
- chodź z nami zagrać.. - obok mnie zjawił się.. Kuba.. Nawet nie zauważyłam jak dołączył do Łukiego i Mata razem z całą swoją zgrają.
- nie daj się prosić - zajęczał Wojtek 
Rzuciłam cichy wulgaryzm i weszłam na wyznaczone grubymi liniami pole boiska. Do późnego wieczora grałam z chłopakami w plażówkę, potem postanowiliśmy się rozejść, aby za chwilę znów spotkać się na imprezie w jednym z gdańskich klubów.

Nasze kontakt powoli zaczęły się naprawiać. Można powiedzieć, że nasza przyjaźń przeżywała swego rodzaju ewolucję. Siatkarze z każdą minutą zaczynali akceptować koszykarzy. I oby tak już było zawsze. 

5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział ,czekam na kolejny;p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh, ten troskliwy Piotruś. ^^. Tylko pozazdrościć. ;d. Ale oczywiście mściwi siatkarze też muszą być, bo jakby było inaczej. ;D. I na szczęście siatkarze zaczęli akceptować innych sportowców, tak powinno być! ;D
    Czekam na kolejny! ;)
    Pozdrawiam serdecznie! ;-***

    OdpowiedzUsuń
  3. pit team <3
    kocham twojego bloga :)
    Zapraszam do siebie pieprznieta.blogspot.com
    Pozdrawiam ciepło :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Pit jaki troskliwy och..och ;D Przeczuwam zemstę ;D
    Świetny!

    OdpowiedzUsuń
  5. BLOG JEST ŚWIETNY :)
    Zapraszam do siebie http://siatkarzesanajlepsi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń