czwartek, 6 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 60, Maju już wróciłem.

Przemoczeni weszliśmy do domu. Od razu poszłam się przebrać, a Piotrkowi dałam jedną z koszulek, którą kiedyś pożyczyłam na wieczne nie oddanie oraz jakieś spodnie dresowe, które kiedyś zostawił. Miał szczęście, inaczej chodził by w mokrym lub prezentował swoją wyżeźbioną klate i wysportowane nogi.
Z kubkami ciepłej herbaty usiedliśmy na kanapie. Przez chwilę milczeliśmy, nie wiedząc od czego zacząć rozmowę. Musieliśmy sobie sporo wyjaśnić, jednakże żadne z nas nie chciało lub nie wiedziało co powiedzieć.
Zdenerwowana ciszą podjęłam radykalne rozwiązania. Chwyciłam za pilot i włączyłam telewizor. Cudownie. Trafiłam na powtórkę finałowego meczu Polska-USA. Przypadek?
Pogoda za oknem nie rozpieszczała. Ulewa wezbrała na sile, tak, że za oknem nie było widać niczego oprócz ściany deszczu. Więc został nam tylko dom, kanapa i telewizor.
- dlaczego nic nie mówisz ? - Piter szturchnął mnie łokciem na tyle mocno, że prawie straciłam równowagę.
- a co mam mówić? - mruknęłam mieszać go spojrzeniem. Igrasz z ogniem, panie Nowakowski.
- cokolwiek - wzruszył ramionami przybliżając się do mnie.
- cokolwiek - powtórzyłam uśmiechając się.
Kiwnął tylko z politowaniem głową, a jego ręką szybko oplotła mnie w pasie.
- to był fajny mecz - oznajmił środkowy gdy rozpoczął się drugi set.
Oczywiście nie obyło się bez komentowania: tu za wysoko, tu znów za nisko, o! A tutaj Igła nie podszedł za blok...
- Piotrek nie dajesz mi oglądać - trzepnęłam go w ramie.
- nie nadaje się na komentatora? - zrobił minę podobną do tej które robią małe dzieci, gdy mają zamiar się rozpłakać. Doprawdy wzruszający widok.
- nie nadajesz - założyłam ręce na klatce piersiowej i czekałam na reakcje siatkarza.
I zaczęło się. Jego dłonie wodziły po całym moim ciele łaskotając mnie, a palce wbijały między żebra. Zaczęłam piszczeć, krzyczeć i kopać, ale to nie zdawało rezultatu.
- Heksa! Na pomoc - ledwie co udało mi się zagwizdać na psa.
Błyskawicznie pojawiła się obok nas. Dałam jej dyskretny znak, a już po chwili Heksa leżała na plecach Nowakowskiego. Pod wpływem pazurów, które wbiła w jego plecy, Piotrek uciekł z kanapy wyswobodzając mnie spod swego ciężaru.
- i ty przeciwko mnie? - zwrócił się do Heksy - a my się jeszcze policzymy - pogroził w moją stronę palcem.
- czekam.
Długo czekać jednak nie musiałam. Wysoki jak brzoza (Głupi jak koza) Nowakowski jednym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramie i niczym kilo cukru wniósł na piętro. Drogi do mojego pokoju nie zapomniał, więc szybko się tam znaleźliśmy.
"Wisiał" kilka centymetrów nade mną, a jego oczy niemal wierciły dziury w moich. Serce zaczęło mi mocniej bić gdy jego twarz jeszcze bardziej zbliżała się do mojej. Całował inaczej. Całował jakby zaraz miał odejść. A przecież jeszcze zostaje..
- chce żeby było jak dawniej - wyszeptał kładąc się obok mnie.
Chwycił mnie za dłoń i splotł nasze palce. Trwaliśmy w ciszy. Znowu. Tylko ta cisza była inna. Magiczna. Przepełniona miłością.
- Maju już wróciłem - do pokoju wparował tata przerywając nam naszą chwilę zadumy.
Spojrzał na nas trochę krzywym okiem, ale chwilę później wychodził już z pokoju, dziękując Bogu, że nie będę już chodzić nieobecna i smutna. Dobrze, że nie wspomniał o nocnych maratonach płakania.
- chodźmy na spacer - zajęczał Piotrek.
- w ten deszcz? - uniosłam się na łokciach i wyjrzałam za okno. Pogoda dalej nie rozpieszczała.
- no a czemu nie?
Jego wspaniałe pomysły doprowadzą mnie do jakiś choróbstw. Później będzie narzekał, że kicham, smarkam i mam gorączkę.
Ale przecież nic nie zastąpi romantycznego spaceru w deszczu, przypieczętowany pocałunkiem nad brzegiem Bałtyku. Powiecie, że jak w bajce.. i macie rację. Bo to jest moje pokręcone życie, moja własna bajka, w której to ja jestem najwspanialszą księżniczką, a Piotr moim mega przystojnym księciem. I niech tak zostanie. Amen.

1 komentarz:

  1. Nie wierzę rozdział dodany wczoraj a ja jestem pierwsza, chyba pierwszy raz mi się to udało. Rozdział bardzo fajny podoba mi się Twój styl pisania, choć myślałam że dłużej potrwa to, aż dojdą do etapu "jak było kiedyś" ale to nic. Czekam na następny rozdział POZDRAWIAM I CAŁUJĘ

    OdpowiedzUsuń